Dlaczego zawsze denerwuje mnie ignorancja facetów w temacie choroby? A może to nie ignorancja, tylko pokazywanie „jaki ja jestem twardy”. Sama nie wiem… Jak facet jest chory, to normalnie nie funkcjonuje, jest rozkapryszony gorzej niż małe dziecko. Jednocześnie zapewnia, że nic mu nie jest i że samo przejdzie. Chyba większość mężczyzn tak ma. To jakaś wada genetyczna czy jak?
Chory facet w domu, potrafiłby wyprowadzić z równowagi nawet Matkę Teresę. W pierwszej fazie chodzi obolały i udaje macho, bo przecież wszyscy lekarze to konowały, a leki i tak w niczym nie pomagają. Czasem mam wrażenie, że choroba męża istnieje po to, aby wykończyć żonę. W tym czasie choroba pięknie nam się rozwija, a on robi się proporcjonalnie bardziej nieznośny. O nie, nie okazuje tego ostentacyjnie.
Czytaj dalej Chory facet w domu