Nauczono mnie, że jedzenia wyrzucać nie należy i zgadzam się z tym, więc siłą rzeczy kultywuję ten pogląd i uczę podobnie swoje dzieci. Jakże więc kłopotliwe stało się dla mnie popularne ostatnio danie podane na komunijnym przyjęciu: żurek w małym, okrągłym chlebku. Okazało się jednak, że konsternacja dotknęła nie tylko mnie, ale większość zgromadzonych na uroczystości gości.
Chlebek był pieczony, miękki i rumiany – po prostu grzech go nie zjeść…, ale gdzieś w głowie kołatała mi się myśl, że to nie wypada. Z jednej strony wszystkie przybrania dań zrobione z tego, co nadaje się do jedzenia, można zjeść, a z drugiej – czy wypada zjeść „talerz”? Na forum rodzinnym stwierdziliśmy, że nie będziemy się przejmować i rumiane chlebki zostały zjedzone prawie do końca. Męczyła mnie jednak ta sprawa na tyle, że zgłębiłam temat na ile się dało, szukając w mądrych księgach. Temat okazał się jednak dość skomplikowany. Okazuje się, że skonsumowanie chlebka, który stanowi talerz jest prostactwem jedynie wtedy, gdy znajdujemy się na oficjalnym przyjęciu, chleb zaś został zakupiony wyłącznie jako efektowne naczynie do tegoż żurku lub innego dania. Taki bowiem chlebek – miseczka nie jest wówczas normalnym chlebem, smacznym i świeżym, lecz twardą skorupą, z którą można mieć problem podczas próby zjedzenia. Nie należy go więc zjadać, traktując podobnie jak talerz, obrus czy serwetkę.
Co innego, gdy jesteśmy w restauracji lub w domu podczas nieformalnego obiadu. Można wtedy swobodnie ów talerz poskubać, nie martwiąc się, że jedzenie rękoma jest nieeleganckie, tudzież zwracając uwagę na sąsiadów, aby ich nie pochlapać zupą lub sosem. Jeśli w restauracji podano nam wypiekany na miejscu chlebek jako naczynie, to wręcz wyrazem uznania dla kucharza będzie to, że zostanie on zjedzony razem z daniem.
[smartads]
Pozostała mi jeszcze jedna zagadka do rozwiązania. Co się dzieje z setkami takich chlebowych talerzy po jednorazowym użyciu? Moja przewrotna wyobraźnia podpowiedziała mi od razu, że to przecież jasne – wydaje się danie drugi raz, aby było oszczędnie. Brrr… Po zastanowieniu stwierdziłam, że chyba jednak nie. W restauracji tak nie może być. Zatem jak? Może oddaje się je dla jakichś zwierzaków gospodarstwa domowego? Zastanawiam się jednak, czy z przykładowej Warszawy transportowano by takie resztki gdzieś na wieś? A może ktoś z Was wie, bo pracował/pracuje w restauracji, w której podaje się takie niejadalne naczynia z chleba i zechce mi wyjaśnić czy są one po prostu wyrzucane, czy coś z nimi robi.
Foxy