Wapń i witamina D3
Dochodzimy tedy do sedna sprawy, czyli do tego osławionego wapnia i witaminy D, które Danone z troską dostarcza naszym dzieciom za pośrednictwem słodzonego łyżeczkami serka. Jak powszechnie wiadomo, witamina D jest nam potrzebna, by wapń z pożywienia wchłaniał się, jak trzeba. Czyli obrazowo: witamina D to ten młoteczek, który wbija wapń w dziecięce kości, dzięki czemu te są supermocne. Dziecko potrzebuje 800-1200 mg wapnia na dobę, natomiast witamy D – 10 µg. W 100 g Danonków znajdziemy odpowiednio 180 mg wapnia i 1,25 µg witaminy D. Aby dostarczy dziecku dzienną dawkę wapnia i witaminy, należałoby w nie wcisnąć 8 opakowań Danonków. To jest w pewnym sensie plus, ponieważ nie ryzykujemy przedawkowania. Wszak dziecko dostaje wapń w innych produktach, a witaminę D dostaje w kroplach, albo razem z mlekiem modyfikowanym, poza tym wytwarzana jest przez naszą skórę pod wpływem promieniowania UV.
[smartads]
Na co komu Danonki?
Jeśli ktoś ma nadzieję, że dzięki Danonkom przynajmniej w minimalnym stopniu uzupełni dietę dziecka w wapń, powinien mieć świadomość, że wapń wchłania się w 10-40%, czyli z takiego serka pozostaje wapnia tyle co nic, a cukier, który jest w Danonkach głównym składnikiem, znacznie zmniejsza wchłanianie wapnia.
Reasumując, podawanie dzieciom Danonków jest uzasadnione, jeśli mamy ochotę dostarczyć im cukier, kiedy traktujemy je na równi z innymi słodyczami. Jednak podawanie (zgodnie z zaleceniem producenta) codziennie dwóch opakowań słodyczy już budzi wątpliwości. Budzi je również intencjonalne przyzwyczajanie dziecka do słodkiego smaku, byle tylko jadło. Idąc tym tropem, za chwilę zaczniemy dosładzać zupy, bo słodki smak gwarantuje spożycie posiłku przez malucha.
Bez względu na to, w jakim celu serwujemy dziecku Danonki, czy chcemy, by jadło więcej nabiału czy owoców, czy wapnia z witaminą D, są inne, bardziej adekwatne opcje. Warto dziecko uczyć naturalnych smaków, by nie musieć wszystkiego słodzić lub solić. Dlatego bez żalu ciśnijmy to w kąt, zastąpmy jogurtem naturalnym z owocami lub owocami z jogurtem naturalnym. Dziecko zje wtedy więcej niż ułamek owocu i otrzyma więcej wapnia, bo lepiej się wchłonie. Jogurt grecki jest jeszcze lepszy niż naturalny. A serek wiejski ma super kuleczki, które dzieci pokochają.
Słodycze nie są dziecku niezbędne, a słodki nie jest jedynym słusznym smakiem. Jeśli wypaczymy dzieciom odbieranie bodźców smakowych, pogardzą w przyszłości wieloma pysznymi, zdrowymi produktami o smaku kwaśnym, ostrym czy gorzkim. W ten sposób zrobimy krzywdę i im (bo nabędą niewłaściwe, niezdrowe nawyki żywieniowe) oraz sobie, bo będziemy musieli kombinować, by im cokolwiek zasmakowało. A na Danonkach i parówkach daleko się nie zajedzie. Argument firmy Danone, że słodki smak zapewni aprobatę dziecka i otrzyma ono swoją dawkę wapnia, jest zwykłą bzdurą. Cel uświęca środki? Wapń (który można znaleźć w wielu innych produktach, bo jest najbardziej powszechnym pierwiastkiem) kontra nawyki żywieniowe na całe życie?
Elżbieta Haque
I zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości, albo i dalej.
Równie ciekawym produktem są chrupki dla dzieci. Wszystkie po prostu wprost ociekające słodyczą, w postaci cukru, czekolady białej lub ciemnej, a nawet miodu – z czego robi się atut produktu.
Nawet zwykłe chrupki kukurydziane są dosładzane, a przecież nie są one tak chętnie wybierane przez dzieci, jak te kulki czekoladowe, czy mini ciasteczka zwane cookies.
Swego czasu firma Nestle produkowała wielozbożowe kółeczka Cheerios (oczywiście też z cukrem, ale w dość małej ilości), niestety ślad po nich zaginął… zostały tylko Cheerios miodowe, słodkie tak, że nie da się tego opisać. Chyba produkcja przestała się opłacać. A szkoda!. Stąd też wniosek nasuwa się taki, że nasze dzieci są skazane na słodycz w większości produktów dla dzieci, bo to się lepiej sprzedaje.
Nie są skazane;) Dzieci jedzą to, co my – rodzice im podamy. Chcemy – podajemy cukier, nie chcemy – wybieramy zamiennik, niekoniecznie nazwany „dla dzieci” (jak choćby płatki owsiane, które można ugotować wcześniej i dorzucić do zimnego mleka czy kakako, jeśli dziecko woli „na zimno”, płatki ryżowe – również bez cukru i im podobne:)
Niby nie, ale… w większości przypadków o wiele łatwiej, szybciej jest skorzystać z czegoś gotowego, co wsypujesz do mleka i masz zupkę mleczną. O wiele łatwiej nie wysłuchiwać jęczenia dzieci, że wszystkie dzieci to jedzą, bo jest to dobre (w domyśle, bo słodkie)… więc wg mnie jesteśmy w pewien sposób „skazani” – po części z wygody, bo starsze dziecko może samodzielnie już sobie zrobić takie proste danie, a płatki owsiane przecież ładnie nie wyglądają i trzeba się narobić, a po części z lenistwa i chęci zapewnienia dziecku wszystkiego co najlepsze (bo w końcu reklama pokazuje wiele innych aspektów, wg których dany produkt jest wręcz niezbędny w diecie dziecka). To zależy co zadziała na danego Rodzica.
A to już kwestia priorytetów i pewnego rodzaju konsekwencji… Albo chcę „szybciej i łatwiej” oraz „jak inne dzieci” – więc się godzę na brak wyboru, bo kupując gotowe, przetworzone, słodkie, reklamowane sprawiam, że produkowanie choćby wspomnianych przez Ciebie wcześniej kółeczek wielozbożowych jest nieopłacalne ze względu na słabe zainteresowanie konsumentów – i NIE NARZEKAM na ów brak wyboru i skazywanie dziecka na cukier, albo… Albo się wysilam [odrobinę – płatki owsiane naprawdę można bardzo apetycznie podać], uczę dziecko, że nie musi być jak inne, nie musi lubić tego, co wszyscy, może mieć własne, oryginalne upodobania zarówno smakowe, jak i inne – i wtedy nie muszę narzekać, bo wybór mam nieograniczony.
Jeśli jesteśmy przy płatkach, które rzeczywiście w wersji kupnej są makabrycznie słodkie i tak jak danonki w żaden sposób nie pasują mi na regularne śniadanie, to polecam granolę. Można zrobić samodzielnie i na dłużej, przechowywać np. w słoju.
http://www.mojewypieki.com/przepis/granola
brawo za ten artykuł,że tez w końcu to ktoś na głos powiedział. ja juz dawno przeanalizowałam dogłębnie danonki i inne serki bakusie itp.sam cukier. moje dziecko [16mies] najbardziej lubi… naturalną Activie. nie lubi owocowych wód czy jogurtów.choćby Kubus water,jest tak słodki ze nawet ja nie daje rady. Zrobiłam mu kiedyś płatki cheerios z mlekiem to nie zjadł,za to lubi bardzo owsianke na mleku z rodzynkami i bananem. dobrze ktoś napisał wyżej,ze to rodzice dają przykład.bo on właśnie taki przykład dostaje.zamiast słodkich zapychaczy je chrubki kukurydziane i pieczywo chrupkie jako wafelki. w składzie ma cukier owszem,ale 1g na kromkę. produklt z biedronki,skład: mąka żytnia razowa,kasza kurydziana lub mąka graham-zależy od rodzaju,woda,cukier,sól-pieczywo pano.ja to jem i mały je za mną. wasa sie chowa-ma ulepszacze i dłuuugi skład produktów. ja generalnie zawsze sprawdzam skład.mój mąz mówi,że ludzie mają rózne zboczenia-moim jest badanie składów produktów:) co nie znaczy,ze jemy mega mega zdrowo i eko.jem to co lubię,ale przy porównaniu 2-3 produktów wybieram ten,który ma najmniej świństw,dodatków i najkrótszą liste składników.
Podoba mi się ten przepis, muszę go wypróbować. 🙂
Robiłam swoje mieszanki, ale to wydaje mi się lepsze.
Kiedyś nie było nic i dzieci od małego jadły wszystko.
Teraz jest wszystko, a dzieciom nie można jeść nic.
Wszystko jest dla ludzi tylko z umiarem.
chciałabym zobaczyć te Wasze dzieci jedzące jogurty naturalne z owocami i płatki owsiane…
u nas w domu cukru się prawie w ogóle nie używa, zanim pojawił się syn też sobie obiecywałam naturalne smaki i takie tam bzdety, jednak rzeczywistość weryfikuje bardzo szybko jedzeniowe ambicje rodziców. Pomijając fakt ogólnej niechęci mojego syna do jedzenia i skłonności do zjadania tylko i wyłącznie 1 bułki dziennie, to jogurtem naturalnym, płatkami owsianymi, wszelkimi owocami i wszelkimi warzywami pluje na odległość, robił tak nie znając innych przesłodzonych smaków i robi to też teraz mając prawie 5 lat.
A i jeszcze ciekawi mnie co Wasze dzieci jedzą/jadły w przedszkolu – też kiełki i płatki owsiane?
Gustu dziecka nie da się przeskoczyć. Ale może Twój syn jeszcze nie trafił na coś, co by mu posmakowało.
Ja nie jestem świrem zdrowego żywienia, nie wyliczam dzieciom kalorii i każdego konserwantu, ale są rzeczy, których swoim dzieciom z zasady nie kupuję, albo kupuję raz na rok. Nie dostają chipsów, napojów gazowanych i słodyczy maksymalnie sztucznych. Np. hit u mojego dziecka w szkole – cukier kolorowy wsypany do takiego dłuuugiego cienkiego plastikowego woreczka. Albo żel w tubce, który jest głównie cukrem i chemikaliami. Nie kumam tego. Tłumaczę swoim dzieciom, o co chodzi i oni to rozumieją. Wolę kupić czekoladę niż takie coś i uświadamiam im, na czym polega różnica.
Muesli bardzo im smakuje. Zresztą moje dzieci jedzą paprykę jak jabłko, nie gardzą cebulą, czosnkiem, śledziem, lubią owoce (każdy inne). Nie jedzą na co dzień nabiału bo mają skazę (co ciekawe nie mają też niedoborów wapnia), ale od czasu do czasu dostają na spróbowanie jogurt naturalny czy serek wiejski i im smakuje, dodaję jogurt czasem do sałatki, mizerii, bo to i tak minimalnie uczula w porównaniu do mleka czy śmietany. I oczywiście im smakuje. Danonki też by im smakowały, bo są słodkie.
A co do kiełków, to starszy syn sam sieje rzeżuchę i pałaszuje ją, aż mu się uszy trzęsą 🙂
W przedszkolu żadnych danonków czy cukrowych kulek do mleka nie dostawały, bo zabroniłam. Zresztą nie wiem, czy się zwyczajowo tak karmi dzieci w przedszkolach.