Oni potrzebują przede wszystkim modlitwy. Bóg nie pomaga nam poza nami, ale z nami. Bóg nie pomoże mi poza mną, ale we współpracy ze mną. To, że nie widzę wartościowych kapłanów powinno skłonić do refleksji. Przecież nie wszyscy tacy są! Jak już wcześniej powiedziałam, to nie kapłan jest istotą, sednem mojej wiary. Owszem, on powinien mnie prowadzić do Boga, lecz gdy jest inaczej, niech niechlubne świadectwo życia bądź posługi jednego czy dwóch kapłanów nie pozwoli mi na odwrócenie się od Kościoła. Czy negatywny przykład ze strony jakiegoś lekarza powoduje, że tracimy wiarę w jego zawód, przestajemy korzystać z dobrodziejstw medycyny?
Ludzie młodzi odrzucają Kościół ze względu na wymagania, jakie im stawia, zwłaszcza w kwestii moralności. Mówią, że jest nienowoczesny, zacofany, nieżyciowy. Utożsamiają go wyłącznie z księżmi, skandalami obyczajowymi, głośnymi odejściami z kapłaństwa, z przepychem, wywyższaniem się, z Radiem Maryja. Naturalnie jest w Kościele wiele grzechu, hipokryzji, zła. A to dlatego, że Kościół tworzą ludzie – Ty i ja. Jacy my jesteśmy, taki jest i Kościół. Jaka jest młodzież, rodzice, rodziny, tacy są kapłani, bo oni są wzięci z ludu. Kapłani są dziećmi dzisiejszego czasu. Jeśli w nas jest grzech, to będzie on także w Kościele. Ale Kościół, oprócz wymiaru ludzkiego, ma wymiar boski – jest święty świętością Pana Boga. I są piękne przykłady ludzi, których wiara była mocna, prosta i nieustannie pogłębiana. Są to święci.
Dzisiaj wielu z nas brakuje przyjęcia faktu istnienia zła, które jest w człowieku. Nie potrafimy tego zaakceptować, więc zagłuszamy swoje sumienie, a winę przerzucamy na innych. Brakuje dzisiejszemu człowiekowi, zwłaszcza młodemu, zdrowej refleksji. Refleksji zarówno tej na swoim „podwórku”, czyli dokonywanych wyborów, podejmowanych decyzji i ich skutków, jak również tej szeroko pojmowanej refleksji nad sensem życia, jego celem, przeżywaniem satysfakcji i fascynacji życiem. Taka postawa umożliwia autentyczną radość pomimo dotykających przecież każdego z nas problemów, doświadczeń.
Chcąc załatwić różne sprawy w kancelarii parafialnej, należy… może powinnam użyć innego słowa, można zapłacić określoną lub dowolną kwotę. Pieniądze stanowią zatem punkt zapalny w relacji nie tyle wierny – Kościół, co wierny – kapłan. Przyznaję, że rynek pracy w naszym kraju jest mocno ograniczony, młodzi mają problemy ze znalezieniem zatrudnienia. Nawet jeśli uda się znaleźć pracę, pojawia się problem godziwej zapłaty, wyzyskiwania pracownika. Efektem takiego stanu rzeczy jest brak chęci młodych do pracy. I tu koło się zamyka. A ksiądz kasę ma, extra samochód również, zagraniczne wyjazdy, markowe ubrania. A przeciętny Kowalski ledwie wiąże koniec z końcem. Tego typu sytuacje niestety mają miejsce.
I tak mój brat zraził się materialistycznym stylem życia księdza proboszcza i rzadko idzie na mszę świętą, czasem jedzie do innego kościoła. Przez ten fakt zmieniło się jego podejście do życia. Przyjmuje istnienie Pana Boga i nawet chyba wierzy, że On kieruje losami świata i każdego człowieka, ale głównie skupia się na postawie księży. Patrzy bardzo krytycznie, w pewnym sensie rozlicza księży z wypowiadanych słów na ambonie, kazań o chrześcijańskiej miłości i miłosierdziu, przebaczeniu, życiu według bożych przykazań, trosce o biednych i pomocy ubogim, etc. Mówi: „Człowiek się naharuje, nie dośpi, nie doje, siedzi dzień i noc, zdrowie nadweręży, ludziom się narazi… i co ma z tego?” Nic?! Frustrację?! A może satysfakcję?! Ja zostawiam to bez odpowiedzi.
Chcę mocno podkreślić, że każdy odpowie za swoje czyny. Bóg nie kocha nas „hurtem”. Dla Niego ważny jest każdy z osobna, każdy ma swoją historię i swoją drogę do Boga. Kościół jednak jest przede wszystkim miejscem zbawienia i o tym nigdy nie możemy zapominać. Bóg pragnie nas zbawić i po to założył Kościół. Największy sprzeciw budzi prawda, że “poza Kościołem nie ma zbawienia”, głoszona już przez starożytnych Ojców Kościoła. Formalna przynależność do Kościoła nie jest żadną gwarancją zbawienia, gdyż człowieka zbawia tylko sam Bóg. Wszędzie natomiast tam, gdzie realizuje się zbawienie, tam właśnie obecny jest Kościół, niezależnie od jego formalnych granic. Każdy więc ma tę szansę, dlatego, że Kościół istnieje.
[smartads]
I tak na koniec…
Wydaje mi się, że gdyby młodzi ludzie chcieli otworzyć się na Słowo Boże odczytywane w czasie niedzielnej liturgii, gdyby sami zajrzeli do Biblii, zastanowili się nad tym, co Bóg mówi do nich i jak mogą na to odpowiedzieć, byłoby to dla nich bardzo przemieniające doświadczenie. A widzę, jak łatwo rezygnują z uczestnictwa we mszy świętej, przystąpienia do spowiedzi czy nawet odchodzą od Kościoła, dlatego że nie podoba się ksiądz w parafii, to jak się zachowuje, jakim jeździ samochodem, jakie głosi kazania. Można zauważyć, że do Kościoła chodzi niewielki procent ludzi młodych. Gimnazjaliści mają swoje specjalne indeksy praktyk religijnych przed bierzmowaniem, dlatego ich widać częściej w Kościele. Potem wielu z nich już się nie pojawia.
A Bóg jest obecny nie gdzie indziej, jak w KOŚCIELE, działa poprzez Sakramenty. Po to bowiem ustanowił instytucję, jaką jest Kościół. Nie ma więc innej drogi do Boga i z Bogiem jak w Kościele.
Życzę Wam wszystkim i sobie, by nikt i nic nie było w stanie zniszczyć obrazu Bożego piękna, pod warunkiem, że sami tego w sobie nie zabijemy.
Ludzie młodzi odrzucają Kościół ze względu na wymagania, jakie im stawia, zwłaszcza w kwestii moralności. Mówią, że jest nienowoczesny, zacofany, nieżyciowy. Utożsamiają go wyłącznie z księżmi, skandalami obyczajowymi, głośnymi odejściami z kapłaństwa, z przepychem, wywyższaniem się, z Radiem Maryja. Naturalnie jest w Kościele wiele grzechu, hipokryzji, zła. A to dlatego, że Kościół tworzą ludzie – Ty i ja. Jacy my jesteśmy, taki jest i Kościół. Jaka jest młodzież, rodzice, rodziny, tacy są kapłani, bo oni są wzięci z ludu. Kapłani są dziećmi dzisiejszego czasu. Jeśli w nas jest grzech, to będzie on także w Kościele. Ale Kościół, oprócz wymiaru ludzkiego, ma wymiar boski – jest święty świętością Pana Boga. I są piękne przykłady ludzi, których wiara była mocna, prosta i nieustannie pogłębiana. Są to święci.
Dzisiaj wielu z nas brakuje przyjęcia faktu istnienia zła, które jest w człowieku. Nie potrafimy tego zaakceptować, więc zagłuszamy swoje sumienie, a winę przerzucamy na innych. Brakuje dzisiejszemu człowiekowi, zwłaszcza młodemu, zdrowej refleksji. Refleksji zarówno tej na swoim „podwórku”, czyli dokonywanych wyborów, podejmowanych decyzji i ich skutków, jak również tej szeroko pojmowanej refleksji nad sensem życia, jego celem, przeżywaniem satysfakcji i fascynacji życiem. Taka postawa umożliwia autentyczną radość pomimo dotykających przecież każdego z nas problemów, doświadczeń.
Chcąc załatwić różne sprawy w kancelarii parafialnej, należy… może powinnam użyć innego słowa, można zapłacić określoną lub dowolną kwotę. Pieniądze stanowią zatem punkt zapalny w relacji nie tyle wierny – Kościół, co wierny – kapłan. Przyznaję, że rynek pracy w naszym kraju jest mocno ograniczony, młodzi mają problemy ze znalezieniem zatrudnienia. Nawet jeśli uda się znaleźć pracę, pojawia się problem godziwej zapłaty, wyzyskiwania pracownika. Efektem takiego stanu rzeczy jest brak chęci młodych do pracy. I tu koło się zamyka. A ksiądz kasę ma, extra samochód również, zagraniczne wyjazdy, markowe ubrania. A przeciętny Kowalski ledwie wiąże koniec z końcem. Tego typu sytuacje niestety mają miejsce.
I tak mój brat zraził się materialistycznym stylem życia księdza proboszcza i rzadko idzie na mszę świętą, czasem jedzie do innego kościoła. Przez ten fakt zmieniło się jego podejście do życia. Przyjmuje istnienie Pana Boga i nawet chyba wierzy, że On kieruje losami świata i każdego człowieka, ale głównie skupia się na postawie księży. Patrzy bardzo krytycznie, w pewnym sensie rozlicza księży z wypowiadanych słów na ambonie, kazań o chrześcijańskiej miłości i miłosierdziu, przebaczeniu, życiu według bożych przykazań, trosce o biednych i pomocy ubogim, etc. Mówi: „Człowiek się naharuje, nie dośpi, nie doje, siedzi dzień i noc, zdrowie nadweręży, ludziom się narazi… i co ma z tego?” Nic?! Frustrację?! A może satysfakcję?! Ja zostawiam to bez odpowiedzi.
Chcę mocno podkreślić, że każdy odpowie za swoje czyny. Bóg nie kocha nas „hurtem”. Dla Niego ważny jest każdy z osobna, każdy ma swoją historię i swoją drogę do Boga. Kościół jednak jest przede wszystkim miejscem zbawienia i o tym nigdy nie możemy zapominać. Bóg pragnie nas zbawić i po to założył Kościół. Największy sprzeciw budzi prawda, że “poza Kościołem nie ma zbawienia”, głoszona już przez starożytnych Ojców Kościoła. Formalna przynależność do Kościoła nie jest żadną gwarancją zbawienia, gdyż człowieka zbawia tylko sam Bóg. Wszędzie natomiast tam, gdzie realizuje się zbawienie, tam właśnie obecny jest Kościół, niezależnie od jego formalnych granic. Każdy więc ma tę szansę, dlatego, że Kościół istnieje.
[smartads]
I tak na koniec…
Wydaje mi się, że gdyby młodzi ludzie chcieli otworzyć się na Słowo Boże odczytywane w czasie niedzielnej liturgii, gdyby sami zajrzeli do Biblii, zastanowili się nad tym, co Bóg mówi do nich i jak mogą na to odpowiedzieć, byłoby to dla nich bardzo przemieniające doświadczenie. A widzę, jak łatwo rezygnują z uczestnictwa we mszy świętej, przystąpienia do spowiedzi czy nawet odchodzą od Kościoła, dlatego że nie podoba się ksiądz w parafii, to jak się zachowuje, jakim jeździ samochodem, jakie głosi kazania. Można zauważyć, że do Kościoła chodzi niewielki procent ludzi młodych. Gimnazjaliści mają swoje specjalne indeksy praktyk religijnych przed bierzmowaniem, dlatego ich widać częściej w Kościele. Potem wielu z nich już się nie pojawia.
A Bóg jest obecny nie gdzie indziej, jak w KOŚCIELE, działa poprzez Sakramenty. Po to bowiem ustanowił instytucję, jaką jest Kościół. Nie ma więc innej drogi do Boga i z Bogiem jak w Kościele.
Życzę Wam wszystkim i sobie, by nikt i nic nie było w stanie zniszczyć obrazu Bożego piękna, pod warunkiem, że sami tego w sobie nie zabijemy.
Siostra Agnieszka
Strony: 1 2