EH: W jakim momencie życia dziecka należy zacząć edukować je seksualnie? Czekać, aż osiągnie określony wiek, zacznie dojrzewać, będzie miało chłopaka/dziewczynę?
PW: Dziecko, odkąd zaczyna mówić, zadaje pytania dotyczące siebie i świata. Najbliżsi powinni po prostu na nie odpowiadać zgodnie z prawdą i możliwościami poznawczymi dziecka. Nie trzeba od razu wyjaśniać wszystkiego, małym dzieciom wystarczą proste odpowiedzi, np. że mały człowiek pochodzi z miłości dwojga ludzi. Rozpoczynanie „poważnej” rozmowy, kiedy dziecko jest w okresie dojrzewania, to zdecydowanie za późno.
EH: Jakie pytania do Pontonu kieruje młodzież? Czego nie wiedzą?
PW: Przede wszystkim młodym ludziom brakuje praktycznej wiedzy dotyczącej anatomii, mechanizmów zapłodnienia i antykoncepcji. Cierpią na jej brak, kiedy chcą rozpocząć lub już rozpoczęli współżycie i mają wiele obaw z tym związanych. Oprócz tego młodzież zwraca się do nas o wsparcie w trudnych momentach w ich związkach, w domu czy wśród rówieśników.
EH: O czym młodzież powinna wiedzieć koniecznie?
PW: Seksualność człowieka to tak ogromna dziedzina, że nie sposób tutaj wymienić wszystkiego. Najbardziej potrzebna wydaje się znajomość metod antykoncepcji i ryzykownych zachowań seksualnych, lecz nie można zapomnieć o całej sferze relacji, czyli komunikowania się z drugą osobą, radzenia sobie w trudnych sytuacjach, asertywności.
EH: Co odpowiedziałabyś rodzicom, którzy przeciwni są edukacji seksualnej w szkole ze względów ideologicznych, którzy uważają, że to zbyt intymne, by o tym mówić w szkole, którzy nie życzą sobie, by ich dzieci uczyły się o antykoncepcji, którzy uważają, że ich dzieci i tak seks uprawiać będą dopiero po ślubie?
PW: Czasami rodzice boją się, że lekcje edukacji seksualnej mogą seksualnie „rozbudzić” ich dzieci. Tak się nie dzieje. Wiedza nie deprawuje młodzieży i do niczego nie zachęca. Przekazanie informacji i pokazanie konsekwencji pozwala młodym ludziom ustrzec się ryzykownych zachowań seksualnych i zapobiegać przemocy seksualnej. To, kiedy rozpoczną współżycie, zależy tylko od nich, edukacja tego nie przyspiesza. W Stanach Zjednoczonych prowadzono badania nad skutkami programów szkolnych wychowywania do abstynencji – czyli jedynie odsuwania inicjacji seksualnej. Jak się okazało, młodzież nauczana w ten sposób tak samo chętnie podejmowała kontakty seksualne, które kończyły się niestety większą liczbą niechcianych ciąż i infekcji przenoszonych drogą płciową. Odstraszanie i przestrzeganie młodych ludzi do niczego nie prowadzi, to oni ostatecznie podejmują decyzje.
[smartads]
EH: Co możemy robić, my dorośli, prócz rozmów z własnymi dziećmi? Czy możemy zrobić coś więcej, by ogólna sytuacja naszej polskiej młodzieży uległa poprawie?
PW: Główne decyzje zależą od polityków, a obecnemu rządowi nie zależy na zmianie statusu edukacji seksualnej w szkołach. Jednak przedmiot taki jak wychowanie do życia w rodzinie istnieje i powinien być realizowany od V klasy szkoły podstawowej. Zachęcam rodziców, żeby dowiadywali się, kto w szkole ich dziecka prowadzi te lekcje i apelowali, jeżeli nie są one neutralne światopoglądowo (uczy np. katechetka albo ksiądz) czy prowadzone przez osoby przypadkowe, które nie czują się komfortowo w tej materii. Jeżeli dyrekcja w ogóle rezygnuje z takich zajęć, warto apelować, żeby się one odbywały i sprawdzać, jakie tematy są na nich poruszane.
PW: Dziecko, odkąd zaczyna mówić, zadaje pytania dotyczące siebie i świata. Najbliżsi powinni po prostu na nie odpowiadać zgodnie z prawdą i możliwościami poznawczymi dziecka. Nie trzeba od razu wyjaśniać wszystkiego, małym dzieciom wystarczą proste odpowiedzi, np. że mały człowiek pochodzi z miłości dwojga ludzi. Rozpoczynanie „poważnej” rozmowy, kiedy dziecko jest w okresie dojrzewania, to zdecydowanie za późno.
EH: Jakie pytania do Pontonu kieruje młodzież? Czego nie wiedzą?
PW: Przede wszystkim młodym ludziom brakuje praktycznej wiedzy dotyczącej anatomii, mechanizmów zapłodnienia i antykoncepcji. Cierpią na jej brak, kiedy chcą rozpocząć lub już rozpoczęli współżycie i mają wiele obaw z tym związanych. Oprócz tego młodzież zwraca się do nas o wsparcie w trudnych momentach w ich związkach, w domu czy wśród rówieśników.
EH: O czym młodzież powinna wiedzieć koniecznie?
PW: Seksualność człowieka to tak ogromna dziedzina, że nie sposób tutaj wymienić wszystkiego. Najbardziej potrzebna wydaje się znajomość metod antykoncepcji i ryzykownych zachowań seksualnych, lecz nie można zapomnieć o całej sferze relacji, czyli komunikowania się z drugą osobą, radzenia sobie w trudnych sytuacjach, asertywności.
EH: Co odpowiedziałabyś rodzicom, którzy przeciwni są edukacji seksualnej w szkole ze względów ideologicznych, którzy uważają, że to zbyt intymne, by o tym mówić w szkole, którzy nie życzą sobie, by ich dzieci uczyły się o antykoncepcji, którzy uważają, że ich dzieci i tak seks uprawiać będą dopiero po ślubie?
PW: Czasami rodzice boją się, że lekcje edukacji seksualnej mogą seksualnie „rozbudzić” ich dzieci. Tak się nie dzieje. Wiedza nie deprawuje młodzieży i do niczego nie zachęca. Przekazanie informacji i pokazanie konsekwencji pozwala młodym ludziom ustrzec się ryzykownych zachowań seksualnych i zapobiegać przemocy seksualnej. To, kiedy rozpoczną współżycie, zależy tylko od nich, edukacja tego nie przyspiesza. W Stanach Zjednoczonych prowadzono badania nad skutkami programów szkolnych wychowywania do abstynencji – czyli jedynie odsuwania inicjacji seksualnej. Jak się okazało, młodzież nauczana w ten sposób tak samo chętnie podejmowała kontakty seksualne, które kończyły się niestety większą liczbą niechcianych ciąż i infekcji przenoszonych drogą płciową. Odstraszanie i przestrzeganie młodych ludzi do niczego nie prowadzi, to oni ostatecznie podejmują decyzje.
[smartads]
EH: Co możemy robić, my dorośli, prócz rozmów z własnymi dziećmi? Czy możemy zrobić coś więcej, by ogólna sytuacja naszej polskiej młodzieży uległa poprawie?
PW: Główne decyzje zależą od polityków, a obecnemu rządowi nie zależy na zmianie statusu edukacji seksualnej w szkołach. Jednak przedmiot taki jak wychowanie do życia w rodzinie istnieje i powinien być realizowany od V klasy szkoły podstawowej. Zachęcam rodziców, żeby dowiadywali się, kto w szkole ich dziecka prowadzi te lekcje i apelowali, jeżeli nie są one neutralne światopoglądowo (uczy np. katechetka albo ksiądz) czy prowadzone przez osoby przypadkowe, które nie czują się komfortowo w tej materii. Jeżeli dyrekcja w ogóle rezygnuje z takich zajęć, warto apelować, żeby się one odbywały i sprawdzać, jakie tematy są na nich poruszane.
pytała Elżbieta Haque
odpowiadała Paulina Wawrzyńczyk
Strony: 1 2
Super, że piszecie na ten temat!