Kurze wypalenie

     Ale żeby nie wiało tutaj smutkiem i padliną, to mam też optymistyczny akcent. Po tym całym chorowaniu, niebieganiu i aplikowaniu sobie chemii wszelakiej głównie doustnie, postanowiłam się nie poddawać. W planach miałam przebiegnięcie Półmaratonu Warszawskiego. Tak! Szalony pomysł, ale zrodził się na początku zimy, żebym miała jakiś cel. Cel został. Treningi niezrealizowane też zostały. Miałam zrezygnować. Ale poddać się tak bez walki? Nie, to nie w moim stylu. Tak więc pomimo obaw o swoje zdrowie i życie stanęłam na starcie. Ba! Zameldowałam się na mecie!!! Jaka to satysfakcja dla kury o małym zasięgu, wiem tylko ja. I nawet nie będę próbowała opisywać. Dla mnie bezcenne.

kredka
     Widać nawet u raczej przepełnionej optymizmem Matki Polki Umęczonej zdarzają się gorsze okresy. Bo to trudno nazwać dniami. Wszechmogący dobrze to skwitował: „są gorsze i słabsze dni”. Mędrzec normalnie. Filozof. Jak widać, takie stany też są wpisane w bycie rodzicem. A może to bezpośrednio z macierzyństwem nie ma nic wspólnego? Może ja tak zwalam na te dzieci moją najzwyklejszą nieudolność życiową? Lenistwo? Brak wiary, że może być inaczej? Niemniej mam nadzieję, że to przejściowe jest. Bo ostatnio rządzi hit: „Wsiąść do pociągu byle jakiego…”

[smartads]
     Szczególnie, że robię drugie podejście, mam nadzieję ostateczne, do odpieluchowania Młodej. I to zdecydowanie zaważyło na decyzji, że kategorycznie odmawiam posiadania większej ilości potomstwa. Po prostu kolejnego odpieluchowania kogokolwiek nie przetrwam. Nie jestem ani specjalnie obrzydliwa, ani przewrażliwiona. Fizjologia nie jest mi obca. Ale heloł! Moja córka potrafi zaskoczyć każdego. A mnie zaskakuje odkąd przyszła na świat. Chodzę z rozdziawioną japą ze zdziwienia każdego dnia. Ale nie poddaję się w tej kwestii, walczę dzielnie, ponoszę ofiary. Będzie dobrze. W końcu przede mną nieuchronne zwycięstwo. Tak sobie codziennie powtarzam. Wstań, przetrwaj, zaśnij.

Kredk@

Dołącz do rozmowy

4 komentarze

  1. Dawno nie czytałam nic bardziej wyrazajacego mojego wnetrza..
    Mam jedno dzieciatko…mieszkam za granica..
    Od 2 lat mam depresje.. 🙁
    Jestem szczesliwą matką zoną…kobietą spelniona..ale jak przeczytalam artykuł wyzej czulam ze pisze GO moja głowa..
    Dziekuje ze napisalas co czujesz…
    Nie jestes sama..
    Podziwiam na 100-kroc takie osoby jak Ty…
    Moze kiedys tez znajde w sobie odwage napisania co JA czuje..co mysle..
    Kiedys…-jak w koncu obudze sie ze swojego snu-ZYCIA…
    ….

  2. Dzieci szybko rosną dziewczyny! Ja od czasu do czasu przeżywam to samo, wtedy trzeba mieć odwagę wyjść z domu i zrobić coś dla siebie, olać bałagan, brudne slipy i nieumyte mordki. Dzieci szybko rosną i już niedługo wasza cierpliwość i poświęceniebzostanie odpłacone wyjściem do kina z córką i kwiatami na urodziny od syna!

  3. Trafnie kurko. mowie do swoich dzieci kurczaki a jak wstaną takie zaspane i roztrzepane to i od kur im sie dostanie.
    Kredko swietny styl pisania i z dystansem.to mi sie podoba żadnego nadmuchania bo takie szkraby potrafią oj potrafią nabroić:)
    Masz świetne dzieciaczki! jak sie o nich czyta to banan na twarzy) pozdrawiam waszą czwórkę!

  4. … Czytając Twój felieton, czułam,że moje myśli właśnie się zmaterializowały… Dzięki Ci za to i jestem pod wrażeniem, że poza maratonem codziennym znalazł się jeszcze ten warszawski… Pozdrawiam serdecznie i przesyłam moje ostatnie 2 dobre fluidy 😉

Dodaj komentarz