Pani prezes w tarapatach

     Jak postanowiła, tak zrobiła. Tylko nadal nie załatwiła tematu spotkania z ojcem dziecka. W lutym zaokrągliła się już nieznacznie, oglądając swoją zmienioną sylwetkę, stwierdziła, że już nie może tej rozmowy dłużej odkładać. Postanowiła wybrać się do niego do domu. To wydało jej się bardziej na miejscu. W końcu lepiej żeby u niego w pracy nie dowiedzieli się o co chodzi. Prawdopodobnie nie chciałby tego, a ona nie należy do kobiet, które robią afery. Jest już dużą dziewczynką, a odpowiedzialności nauczyli ją rodzice. Da radę.
     Następny dzień okazał się być złożony z samych niespodzianek. Pojechała do pracy zawieźć zwolnienie. Przez problemy z nerkami lekarz zalecił jej więcej wypoczynku. Dowiedziawszy się o planach budowy i o tym, że robi to sama, wręcz nakazał jej leżenie przynajmniej 3 godziny dziennie. I zakazał dźwigania czegokolwiek.


     Jej była asystentka złapała ją już w korytarzu, aby podziękować za załatwienie miejsca pracy w dziale promocji nowej marki. Ona zawsze wiedziała, że jej asystentka ma odpowiednie kwalifikacje, tylko nie chciała jej stracić, bo była naprawdę świetna. Poleceniem jej, chciała wynagrodzić asystentce ten czas, w którym tak bardzo się angażowała w pracę dla niej. Powiedziała tylko, że na pewno da radę i że cieszy się, że jest zadowolona ze zmiany. Asystentka poinformowała ją jeszcze, że jakiś mężczyzna szukał jej kilkakrotnie. Poprosiła, by Aneta poczekała chwilkę i poszła po wizytówkę, którą obiecała przekazać.
     Czekała na sofie przy recepcji, czytając przy okazji książkę o macierzyństwie – zupełnie nieznany dla niej rozdział wiedzy. Po chwili zobaczyła przed sobą dwie postacie: asystentkę z wizytówką i Krzysztofa. Asystentka uśmiechnęła się od ucha do ucha.
– Pani Aneto, to właśnie ten pan, po którego wizytówkę pobiegłam. To chyba nie będzie już potrzebna…

[smartads]
     Krzysztof podał Anecie rękę. Wyszli razem. Spacerowali po parku, usiedli na ławce.
– Szukałem cię. Zostawiłaś tylko kartkę – powiedział w końcu, wyciągając notkę z portfela.
Jakie to romantyczne, nosi jej liścik w portfelu. Gdzieś w dole brzucha poczuła łaskotanie motyli. Co to było? Pewnie maluch się rusza.
– Twoja asystentka za nic w świecie nie chciała mi dać ani telefonu ani adresu do ciebie. Dobrze, że choć wzięła moją wizytówkę, bo w końcu udało mi się ciebie złapać.
– Wiem – przyznała – takie miałyśmy zasady, bez konsultacji ze mną nikomu nie mogła przekazać prywatnych informacji o mnie. A ja ostatnio byłam bardzo zajęta, trochę się u mnie pozmieniało. W zasadzie rozstaję się z firmą.
Aneta wzięła głęboki oddech. Teraz albo nigdy.
Jednocześnie wystartowali z „muszę ci coś powiedzieć…”
– Mów pierwsza – ustąpił.
Aneta zastanawiała się przez chwilę jak zacząć.
– Jestem w 6 miesiącu ciąży. Ja wiem, że to dla ciebie zaskoczenie, że powinnam powiedzieć ci wcześniej, ale tyle zmian jest teraz w moim życiu i odkładałam to, bo zawsze wpadło coś pilniejszego, co musiałam skończyć.
W ostatniej chwili powstrzymała się od dopowiedzenia, że sama zajmie się wychowaniem dziecka.
Krzysztof westchnął. Spojrzał na nią.
– Szukałem cię, bo nie mogłem o tobie zapomnieć. Jak wydawało mi się, że już ciebie znalazłem, okazywało się że mi umknęłaś, załatwiając swoje prywatne sprawy. A asystentka była murem nie do przebicia – powiedział niemal z wyrzutem. – To… to ja jestem tatą? – złagodził ton i delikatnie położył dłoń na jej brzuchu – Tak mi się wydawało, że zaokrągliłaś się nieco. Zatem odnalazłem dwa skarby.
Stalowe oczy patrzyły na nią z nadzieją, a ona zagubiona, nie wiedziała co zrobić. Nie tak sobie to zaplanowała… Nie tak. Co teraz będzie? Jutro, pomyśli o tym jutro, a teraz pozwoli się przytulić. Jest dobrze.

Foxy

Dodaj komentarz