Jej zielone oczy – odc. 4

– Yyyy – zawahała się Natalia – nie ma o czym opowiadać. CV dość krótkie. Podstawówka, ogólniak, matura. Zero szczególnych osiągnięć. Nie potrafię śpiewać, nie gram na żadnym instrumencie. Nie mam osiągnięć sportowych na koncie. Jestem nudna jak flaki z olejem.
Malwina zachichotała soczyście i stwierdziła z całą odpowiedzialnością:
– Już cie lubię! – i zapytała szybko: – Jak ci się pracowało z Krzysiem? Nie zamęczył cię?
Natalia spojrzała na nią wrogo. Nie mogła sobie pozwolić na jawną wrogość, bo niby jak miałaby ją wyjaśnić, ale trudno było jej się opanować.
– A to Krzyś jest zdolny do zamęczania? – syknęła.
– Mnie zamęczał, ale rzeczywiście… nie w pracy – objaśniła obrazowo Malwina i znów zachichotała.
– Kobieto, nie zaczynaj – wtrącił się Rafał, po czym wstał i poszedł w kierunku baru.
– Raaaaf! – zawołała Malwina, a ponieważ nawet nie raczył się odwrócić, poderwała się i pobiegła za nim.
Natalia westchnęła ciężko, schowała twarz w dłoniach i pozwoliła napływać świadomości, że… będzie mieć teraz przerąbane.
     Musiała się w końcu pofatygować do pubu, żeby ustalić grafik. Z niemałą ulgą przyjęła wiadomość, że ma 3 dni wolnego i w związku z tym nie musi wkraczać w to bagno od razu po same pachy. Założyła sobie, że nie będzie się pojawiać w pubie, że zrobi sobie urlop. Ale jakoś nie mogła. Kobiecy masochizm kazał jej kręcić się w pobliżu i obserwować sytuację. Krzysztof się do niej nie zbliżał. Gdy tylko miał ochotę zagaić, zmniejszyć dystans, spotykał się z lodowatym, karcącym spojrzeniem.

[smartads]
     Natalia sączyła piwo, podpierając ścianę w strategicznym punkcie obserwacyjnym. Konwersowała to z tym, to z owym, ale głównie bacznie obserwowała, jak Malwina uwija się za barem. To, co zwróciło jej uwagę, to fakt, że Malwina rwie dokładnie każdego, kto przewinie się w okolicach kontuaru. A gdy ktoś przycupnął na barowym stołku, cięła z nim regularny flirt. Sposób na napiwki czy sposób na życie?
     Natalia śledziła też wzrokiem każdy ruch Krzysztofa, jak na początku. Baczyła na jego gesty w kierunku Malwiny. Planowała wychwycić każde powłóczyste spojrzenie w jej stronę, każde otarcie ciała o ciało, każde puszczone oczko, uśmiech podejrzany. Nic nie znalazła. Tylko czasem spotykała jego smutne spojrzenie. Nie odwracała wzroku.
Miejscówkę tuż obok Natalii zajął znienacka Rafał.
– Mogę sobie postać obok ciebie? – zapytał.
Spojrzała na niego adekwatnie do treści pytania. Uśmiechnął się porozumiewawczo. Chwilę postał w milczeniu, wspierając ją w podtrzymywaniu tej jakże chwiejnej ściany. A nawet śledził wzrokiem obiekty jej obserwacji. Po chwili odezwał się znów:
– Wierzę, że na ogół nie jesteś taka… wredna i spięta. Pewnie teraz masz powody. Ogólnie łatwo się domyślić, o co mniej więcej chodzi. Ale bardzo mniej więcej. W końcu życie bywa zagadkowe.
– Chyba nie liczysz na to, że ci powiem? – zapytała zupełnie obojętnym tonem.
– Nie, nie liczę. Ale słabo widzę pracę w takiej atmosferze. Posłuchaj… Malwina jaka jest, to chyba widzisz. Ma ciężkie zagrywki. Dużo też jej się wydaje. Krzysiek nigdy nic do niej nie miał. Nie jest w jego typie.
Rafał zamilkł, a ona w końcu spojrzała na niego. Stał taki nonszalancki i wyzuty z emocji.
– Rozumiesz? – zapytał dobitnie – Przestań przeżywać i jego chłostać, bo akurat w tej kwestii nie masz za co. A do Malwiny nabierz dystansu, a może nawet ją polubisz… kiedyś.
Uśmiechnął się ze swojego „kiedyś”, wyjął z ręki Natalii kufel i upił łyk piwa. Oddał i rzucił na odchodne:
– A teraz won. W końcu wolne masz. Nie musisz tu warować.

[smartads]
     Nieomal usłyszała huk, z jakim o ziemię walnął kamień spadający jej z serca. Ani przez chwilę nie zastanawiała się nad prawdomównością Rafała. Niby dlaczego miałby kłamać? Po co w ogóle jej to powiedział? Były chwile, kiedy bardzo żałowała, że nie czyta w myślach.

Dodaj komentarz