A oto i czwarta odsłona.
Jej zielone oczy – odc. 4.
Jeszcze nigdy nie czuła się tak parszywie. Było jej głupio, przykro, wstyd. A jeszcze chwilę temu dałaby sobie rękę uciąć, że Krzysztof jest z nią szczery, że widzi na jego twarzy prawdziwe emocje, a nie udawane, wystawiane na wabia. Ale ludzie miewają różne zdolności. On mógł być przecież doskonałym aktorem. Po co próbował wyjaśniać? Winny zawsze się tłumaczy.
Tylko jak tu dalej pracować? Jak przebywać z nim w jednym pomieszczeniu? Jak pozbyć się tego palącego bólu w sercu?
Nieomal usłyszała huk,
z jakim o ziemię walnął
kamień spadający jej z serca.
Ani przez chwilę
nie zastanawiała się nad
prawdomównością Rafała.
– „Gówniara ze mnie. Pewnie szybko mi przejdzie. Pewnie to nic wielkiego. Ot zauroczenie jakieś.” – tłumaczyła sobie.
A po chwili miała ochotę wyć, gryźć piach i walić głową w głaz. Bo oto jednego dnia oddała cnotę, wierząc, że to jednak „coś”. Nie żeby zaraz wielka miłość, ale nie całkiem nic. A zaraz na drugi dzień dostała własną cnotą w twarz, bo jej wyjątkowość i niesamowitość bardzo wyraźnie stanęły pod znakiem zapytania. Raczej byłaby wyjątkowa, gdyby nie rozłożyła nóg. Za późno.
Kiedy już chciała bez pamięci oddać się rozpaczy, na horyzoncie pojawili się Malwina i Rafał. Usiedli po obydwu jej stronach cali zadowoleni.
– „Matko! Ludzie! Trochę dystansu, przestrzeni!” – wszystko w niej krzyczało.
– Co tak uciekłaś? – zapytał Rafał.
– Nie chciałam przeszkadzać w rozpakowywaniu – wyjaśniła Natalia.
– E, no co ty. Jakie tam przeszkadzanie… Trzeba się lepiej poznać. Teraz będziemy spędzać ze sobą dużo czasu. Tak się cieszę! – szczebiotała Malwina.
– „Tego się właśnie obawiam…” – pomyślała Natalia i uśmiechnęła się gorzko do nowej, rozćwierkanej koleżanki.
Rafał należał raczej do myślących niż rozgadanych, więc Natalia natychmiast zaczęła się zastanawiać, czy coś go łączy z Malwiną, a jeśli, to jak z nią wytrzymuje. Zastanawiała się też, czy ma ochotę wyciągnąć z tej laski informacje na temat jej zażyłości z Krzysztofem. Uznała, że jednak nie chce. To byłoby zbyt wiele dla jej poszarpanych nerwów.
[smartads]
Malwina drażniła uszy Natalii. Buzia jej się nie zamykała. Gdyby nie to, że człowiek musi oddychać, to by pewnie nawijała bez przerwy. Ale drażniła też oczy. Była super „zrobiona”. Ekstra dobrane ciuchy, zbyt idealne, by się w nich poniewierać po plaży. Precyzyjny makijaż, który miał szansę spłynąć w tym upale, ale prawdopodobnie był też precyzyjnie „przyklejony”. Każdy włos na głowie znał swoje miejsce, mimo że były to loki – rude loki.
– No, opowiedz coś o sobie – zażyczyła sobie Malwina – bo wiesz, my się z Rafem znamy jak łyse konie. Jesteśmy jak brat i siostra – zachichotała.
Rafał siedział z rękami zaplecionymi na kolanach, gapił się na horyzont i uśmiechał się półgębkiem. Ściana. Myśli nie do odgadnięcia.