Bo czasem warto odpuścić…

     Gdy przychodzi ten moment, kiedy decydujemy się powiększyć rodzinę, nie myślimy o tym, że może wcale nie będzie to takie proste. Jesteśmy wręcz pewne, że uda się, może już w pierwszym cyklu, jak nie, to w drugim, trzecim. W ogóle nie bierzemy pod uwagę, że może to potrwać nawet kilkanaście, kilkadziesiąt miesięcy, że mogą pojawić się jakieś problemy. Ale niestety tak czasami jest, życie potrafi nas zaskoczyć, nie tylko pozytywnie. Niejedna z was przekonała się o tym na własnej skórze, niejedna jest dopiero na początku tej drogi i też może tego doświadczyć.

Aż w końcu przychodzi
dzień, kiedy dzieje się
coś dziwnego. Pierwszy
dzień nowego cyklu,
a ty zamiast płakać,
lamentować, czujesz,
że coś pękło,
czujesz ulgę.

     Pierwszy cykl starań. Podchodzicie do tego na luzie. Gdy miesiączka pojawia się w terminie, jest ci trochę smutno, przykro, ale myślisz sobie „trudno” i oczekujesz, że w następnym cyklu już się uda. Ale niestety przychodzi kolejny okres, potem kolejny i kolejny. Zaczynasz zastanawiać się, czy aby wszystko jest w porządku, choć jeszcze nie panikujesz, przecież wyczytałaś w Internecie, że starania do roku czasu to nie jest problem, że w cyklu kobieta ma tylko 25-40% szans na ciążę. Po kolejnych cyklach niepowodzeń podejmujesz pierwsze kroki: pilnujesz, kiedy masz dni płodne, żeby koniecznie je wykorzystać. Kupujesz w aptece solidny zapas testów owulacyjnych i co wieczór sprawdzasz, czy pojawi się druga kreseczka. Kiedy się w końcu pojawia, przez kilka kolejnych dni trwa u was akcja „robimy dziecko”.
     Niestety, na nic się to zdaje, ciąży jak nie było, tak nie ma. Postanawiasz odwiedzić ginekologa, w końcu minął już umowny rok starań. Ten zleca ci badania hormonalne, robi USG. Po tygodniu zjawiasz się u niego z kompletem wyników i okazuje się, że jest problem. Bez leczenia się nie obejdzie. Początkowo jesteś załamana. Jak to problem? Przecież do tej pory było wszystko OK. Wcześniejszy lekarz mówił, że nieregularne cykle wcale nie oznaczają czegoś złego, że tak bywa i wszystko się normuje po urodzeniu pierwszego dziecka. Mąż cię pociesza, że teraz, jak już wiadomo, że coś jest nie tak, przy odpowiednim leczeniu na pewno doczekacie się dziecka. Po kilku dniach i ty zaczynasz podobnie myśleć, jesteś pełna nadziei, że efekty leczenia zobaczycie bardzo szybko.
     Wieczorami wertujesz Internet w poszukiwaniu informacji na temat skuteczności leczenia zaproponowanego przez lekarza. Na forach inne kobiety piszą, jak szybko udało się im zajść w ciążę. Liczysz, że Tobie też się uda. Oczywiście nie ma możliwości, abyś odpuściła choć jeden z płodnych dni. Nawet jak mąż wrócił późno z pracy zmęczony, głowa go boli. To jest nieważne, ważne jest, że przecież owulacja się zbliża i trzeba wypełnić obowiązek prokreacyjny. Powoli seks z przyjemności staje się przykrym obowiązkiem. Nie tylko dla twojego faceta, dla ciebie też, tylko jeszcze tego nie zauważasz. Myślisz, że przecież tak trzeba, nie wolno przegapić okazji. Czasami dochodzi z tego powodu do spięć między wami, nie rozumiesz jak on może nie mieć ochoty, czujesz złość, żal. Ale po kilku dniach już wszystko jest w porządku. Skończyły się dni płodne. Teraz na tapecie jest inny temat – czy się udało.

[smartads]
     Odliczasz dni do terminu spodziewanej (albo niespodziewanej) miesiączki. Masz już kupiony test ciążowy. Ba! nie jeden, a kilka. Oczywiście nie doczekasz tego dnia. Pierwszy test zrobisz kilka dni wcześniej, bo może już coś będzie widać. Jest jedna kreska, ale od razu zakładasz, że się pospieszyłaś, ze to za wcześnie. Po kilku dniach robisz kolejny test, znowu to samo. Nadchodzi TEN dzień. Rano pełna nadziei lecisz do łazienki i z zegarkiem w ręku odczekujesz podany na ulotce czas wpatrując się w test i wyszukując na nim choćby cienia drugiej kreski. Ale jej nie ma… Łzy, złość, przeklinanie czego się da. Tak upłynie ten dzień, może i kolejne. Ale to minie, znowu pojawi się nadzieja że może teraz, w tym cyklu. I tak przez kilka miesięcy. Nie rozumiesz, co się dzieje, dlaczego to spotkało akurat ciebie. Przecież tak bardzo pragniesz dziecka. Dlaczego nie możesz go mieć? Dlaczego ten świat jest tak niesprawiedliwy? Masa kobiet zachodzi w ciążę mimo że nie chcą a tobie nie jest to dane.
     Na forum wyczytujesz złotą myśl: „odpuść starania, nie myśl o tym, a na pewno się uda”. Próbujesz, chciałabyś, ale przecież się nie da! Jak można odpuścić, nie myśleć, kiedy jest owulacja, jak może akurat wtedy by się udało? Więc katusze trwają nadal.

Dodaj komentarz