KURturalnie
Dawno moja noga nie stała na żadnej widowni teatralnej. Wstyd przyznać, ale tak pewnie z siedem, może osiem lat. A wcześniej, to i tak musical w Romie. Jakaś nieteatralna się zrobiłam. A miałam taki epizod w życiu swym, że przynajmniej raz w miesiącu śmigałam i byłam na bieżąco z warszawskimi repertuarami teatralnymi. Jak kumpela zaproponowała, że idziemy do teatru, poczułam niepewność, prawie taką samą, jak wtedy, gdy mnie psycholki do klubu ciągnęły. Ale myślę sobie: raz Kurze śmierć. Co tam. Idę.
Nie wiem czemu przydarzają
mi się takie dziwne akcje.
A było to tak.
Dzieciaki demolowały ogródek,
wysypywały piach z piaskownicy
wszędzie tam, gdzie absolutnie
im tego piachu nie wolno
wysypywać…
I od razu kobiece przemyślenia: hm, a co się teraz nosi do teatru? Nic eleganckiego i tak nie mam, więc próbuję sobie wmówić, że teraz to przecież już nikt na pewno nie stroi się do teatru. Podpytywałam znajomych, ale opinie były skrajne. No nic. Staram się do casualowej dżinsowej spódnicy zmontować jakiś zestaw bardziej „wyjściowy”. Odgrzebałam bluzkę koszulową z czasów, kiedy to jeszcze jeździłam do city do pracy, chodziłam na lunche i dałam się wyzyskiwać korporacji. Wcisnęłam się w nią bez problemu. Fakt, że mam w szafie pełną gamę rozmiarową od 42 po 48 ma swoje plusy. Wyglądałam, biorąc pod uwagę moje preferencje i styl codzienny, jak odpacykowana lalka. Ogólnie patrząc – normalnie. Do teatru – znośnie, akceptowalnie. Muszę stwierdzić, że ludzie do teatru ubierają się bardzo różnie. Od wieczorowych, eleganckich kreacji, po dżinsy. Także nie czułam, że bardzo odstaję.
Sztuka świetna, wesoła. Uśmiałam się, ubawiłam. I jak nie lubię Skrzyneckiej, to tam świetnie grała i pasowała. Odkryłam, że ona nieźle śpiewa. Niby czytałam w literaturze „fachowej” matek polek, czyli na Pudelku, że jakieś płyty wydaje, ale nigdy nie słyszałam jak śpiewa. Podobno w Metrze grała kilka lat Ankę. No to musiała w sumie dawać radę. Bardzo mi się podobają jej niskie tony. Takie właśnie do Groniec podobne. Ciepłe, miękkie, otulające, zmysłowe. Wyjście do teatru bardzo udane. Duchota tam była makabryczna. Zero klimatyzacji, wentylacji. Nie wiem, kto to dopuszcza do użytku takie teatry. To już na salach poporodowych bardziej rześko bywało.
Przechodząc do wKURZająco
Niby wiem, że wizyta z moimi dziećmi w jakimkolwiek sklepie, to bieg przełajowy z przeszkodami, a i elementy biegu na orientację są. Jednak za każdym razem te małe gadziny są w stanie mnie zdziwić. Ich zachowanie jest w stanie przejść moje wyobrażenia o ich możliwościach. Dlaczego oni to robią? Chyba jednak jestem kiepską matką, nie mam posłuchu, autorytetem też nie grzeszę. Trudno wywnioskować, czy tylko moje dzieci sieją taką zagładę, ale mam nieodparte wrażenie, że tak. Młodą miałam w nosidle na plecach. Pierworodny szedł ładnie za rączkę. Niedługo, bo szybko dorwał rower i śmigał na nim. Jednakowoż wciąż koło mnie. Sielanka.
[smartads]
Nagle zaczynam odczuwać niepokojąco wilgotne ciepło na plecach. No tak. Przewijałam Kluchę na stojaka chwilę wcześniej. Musiałam źle zamontować pieluchę. Taaaaa. Nosidło mokre, moja bluzka ocieka moczem, nie wiedzieć czemu sikmejker najbardziej suchy? No to zaszczańca na szybciora bach na ławkę w alejce z akcesoriami do wspinaczki górskiej i ekspresowa zmiana pieluchy. Młody wtedy zaczął się rozkręcać z jeżdżeniem i robił koła o coraz większym zasięgu, jednak resztkami przyzwoitości się jeszcze słuchał. Młodej nie miałam jak z powrotem wrzucić na plecy, z dwoma niczym nieskrępowanymi potfforami, bez wózka, mogło być już tylko gorzej. A jak mogło to wiadomo, że było. Najpierw chciałam z siebie zedrzeć jak najszybciej zasikany t-shirt.