Wierność w obliczu wiary i przysięgi małżeńskiej

         „Mnie to nie dotyczy. Jestem ze swoim mężem ponad 10 lat i nie spotkałam lepszego, jestem wciąż zakochana, a moja miłość z czasem staje się coraz głębsza. To połączenie więzi, zrozumienia i przyjaźni. Może mam klapki na oczach, ale według mnie, lepszego nie spotkam i nie szukam. Jeśli nawet jakiś mężczyzna okazuje mi swoje zainteresowanie, to ja zainteresowana nie jestem.”

     W przypadku pierwszego pytania można pokusić się o stwierdzenie, że 99% ludzi zgadza się z tym, że to podstawowy element świadczący o wierności. Nawet w Biblii, stosunki płciowe opisane są jako naturalny element życia małżeńskiego, źródło wzajemnej radości i satysfakcji [Księga Przysłów 5:18-19]. Natomiast jeśli chodzi o kolejne pytania jest już trudniej.

         „Nader często na swoich wyjazdach służbowych zetknęłam się z typowymi zachowaniami swobodnych mężczyzn. O ile jestem w stanie zrozumieć wolnych mężczyzn i kobiety, tak nie bardzo mogę wytłumaczyć takie zachowanie u żonatych. Wyszukuje ‘ofiarę’ – najczęściej smutną kobietę, zwykle mężatkę, która pokłóciła się z mężem i to przeżywa. Potem, pod płaszczykiem współczucia i wsparcia, a także udzielenia dobrych rad małżeńskich, zaprasza ją na wspólną przechadzkę, gdzie ją ‘pociesza’. To przecież wykorzystanie innej osoby, jej trudności i załamania. Nie mówię, że ta kobieta jest bez winy, powinna odmówić. Niestety, często potrzebuje pocieszenia, wierzy w dobre intencje i ulega namowom. Na drugi dzień widzę podwójnie złamaną kobietę, po pierwsze sytuacją w domu, a po drugie zdradą, której w sumie nie chciała. Wierność wymaga pewnego rodzaju wyczucia i czujności, na co możemy sobie pozwolić – żeby się nie zapomnieć i nie przekroczyć granicy przyzwoitości. To unikanie potencjalnie niebezpiecznych sytuacji. Czasem wystarczy nie pić alkoholu i iść do swojego pokoju.”

     Wielu dzisiejszych ekspertów twierdzi, że fantazje erotyczne są normalne, wręcz korzystne dla człowieka. Włączają w to także fantazjowanie o kontaktach intymnych z innymi partnerami. Czy rzeczywiście można je uznać za coś nieszkodliwego, nawet jeśli wszystko pozostaje w sferze marzeń? Kobieta lub mężczyzna, którzy oddają się fantazjom erotycznym, z reguły koncentrują się wyłącznie na swoich doznaniach. To zaś koliduje z zapisami w Biblii mówiącymi: „Żona nie sprawuje władzy nad swoim ciałem, tylko jej mąż; podobnie też mąż nie sprawuje władzy nad swoim ciałem, tylko jego żona” [Pierwszy List do Koryntian 7:4]. Jeśli małżonkowie wypełniają to przesłanie zgodnie z wiarą, nie traktują współżycia jako środka do zaspokajania samolubnych żądz, rozbudzonych przez fantazjowanie i w rezultacie zaznają w małżeństwie więcej szczęścia i zrozumienia. Pokusy czyhają na człowieka na każdym kroku, ale to w jego gestii leży, by nie ulegać i nie grzeszyć. „Każdy jest doświadczany, gdy go pociąga i nęci jego własne pragnienie. Potem pragnienie, gdy stanie się płodne, rodzi grzech” [List Jakuba 1:14-15].

[smartads]
     Czasem trudno wyznaczyć wyraźną granicę, dopóki nie dostrzeżemy konsekwencji. Marząc o innej osobie, o seksie z nią, w gruncie rzeczy w naszym umyśle dokonujemy próby czegoś, co boleśnie zraniłoby naszego współmałżonka. Poprzez przyzwyczajenie się do tych myśli, zwiększa się również prawdopodobieństwo, że to, co w marzeniach, zostanie zrealizowane w rzeczywistości. Ponadto – często nieświadomie – osoba snująca fantazje o innym partnerze, buduje przysłowiowy mur pomiędzy sobą a współmałżonkiem. Ten mur w realnym świecie, to zwykle brak zainteresowania drugą osobą, oddalanie się od siebie, nierozmawianie ze sobą, a w dalszej konsekwencji rozpad związku.

Dodaj komentarz