Ongiś – dziś to już historia – role kobiety i mężczyzny były jasno określone. Mężczyzna mógł oceniać się realnie przez pryzmat tego, jak radził sobie w przypadającej mu roli, czy i w jakim stopniu spełnia oczekiwania kobiet, które to oczekiwania również były stosunkowo łatwe do usystematyzowania.
Mężczyzna nie potrafi
porozumiewać się ze
swoim wnętrzem,
nie potrafi także
komunikować się z otoczeniem,
w szczególności zaś
z kobietami. Mężczyzna
jest emocjonalną kaleką.
Mężczyzna wiedział, czego się od niego oczekuje i albo się sprawdzał, albo nie. Z pomocą przychodziły wzorce. Królował mężczyzna silny, zaradny, nieco apodyktyczny, odrobinę szorstki, konkretny. Wymagało się od niego, by był, by posadził drzewo, wybudował dom, spłodził syna, by utrzymywał rodzinę i dawał poczucie bezpieczeństwa.
Mężczyzna WIEDZIAŁ, czy się wpisuje w ten kanon, WIEDZIAŁ, czy spełnia oczekiwania, WIEDZIAŁ, czy ta rola jest dla niego, czy powinien poszukać innej drogi. Pewne wzorce i schematy towarzyszyły mężczyźnie odkąd tylko wpadł na to, że jest chłopcem. Jako młodzieniec mógł poddać się kształtowaniu właściwej postawy, wpajaniu prawd, zasad i kształtu ról. Ale mógł też się przeciw temu buntować. Wybór zawsze był.
A obecnie? Obecnie mężczyzna nie wie, czego się od niego oczekuje, co on musi, co powinien, co mu wolno, a czego absolutnie nie. Nawet jeśli uważa, że WIE, za chwilę jakaś kobieta może go wyprowadzić z błędu. Nie wiadomo, czy ON ma być bardziej jak Bruce Willis, czy może raczej jak Salma Hayek. Nie wiadomo, czy powinien być bardziej ojcem, czy całkiem jak matka, czy powinien być psiapsiółką, czy lepiej a’la zimny drań. Czy powinien bardziej zainwestować w masę mięśniową, czy maseczkę ogórkową? Czy powinien mieć umysł ścisły, czy wiersze pisać? Bić, czy uciekać? Stanowczy ma być, czy spełniać marzenia kobiety silnej, zwijać się w kłębek na tapczanie i pozwalać się drapać za uszkiem?
Nie chciałabym robić z panów ofiar, jednak trochę mi ich żal. Dorosły mężczyzna świadom zagrożenia, może przynajmniej kombinować, wpasować się, gdzie uzna za stosowne. Może przeklinać swój los i konieczność życia w czasach, w których niedyskryminowanie mniejszości równa się ich preferowaniu i promowaniu, a równanie szans polega na lansowaniu, popychaniu do góry jednych, przy jednoczesnym represjonowaniu i blokowaniu drugich.
[smartads]
Dorosły mężczyzna, jak sama nazwa wskazuje, jest dorosły, odpowiada sam za siebie, bez względu na to, czy jest ojcem, matką, facetem, dziwką, politykiem czy mechanikiem. Jestem matką dwóch chłopców i mimo solidarności jajników i innych podobnych bzdur, martwię się o swoje dzieci. My, kobiety, produkujemy towar dla przyszłych pokoleń kobiet. Mamy wydać światu synów bez wad fabrycznych, najlepiej z długim okresem gwarancyjnym, dobrze wychowanych, nadających się dla kobiet żądnych władzy, a jednocześnie domagających się ciepła i opieki. Jacy oni właściwie mają być?
Jak mają wyrastać na wartościowych, pewnych siebie i swojej siły mężczyzn, gdy od małego faszerowani są prawdą, że mężczyźni są gatunkiem wybrakowanym? Bo oto współczesny mężczyzna nie spełnia oczekiwań współczesnej kobiety. Mężczyzna nie potrafi porozumiewać się ze swoim wnętrzem, nie potrafi także komunikować się z otoczeniem, w szczególności zaś z kobietami. Mężczyzna jest emocjonalną kaleką. Nie potrafi rozmawiać o uczuciach, a to przecież jeden z jego obowiązków. Kobiety uczą się z rozmaitych poradników, jak wspomagać te upośledzone stworzenia, jak radzić sobie z ich ułomnością, jak wychodzić im naprzeciw, jak odczytywać ich intencje i emocje, by jakoś się dało obok siebie funkcjonować.
Mężczyzna nie radzi sobie również w sferze seksu. Ogląda zdecydowanie za dużo pornografii, nie ma pojęcia jak wyglądają penisy kolegów, że różne są, że cipki też i że z tym seksem to trochę inaczej niż na filmach. Zupełnie nie wie, jak dogodzić nowoczesnej kobiecie, której z powodzeniem dogadza wibrator na paluszki Energizera, bez wytchnienia i wciąż. Mężczyzna powinien studiować praktyczny seks tantryczny. Jeden orgazm jest passe. Teraz trzeba szczytować raz po raz i to bez wytrysku, bo on też jest passe.
Młodzieniec od dziecka chłonie, że jest wybrakowany, że mózg ma niewłaściwie zbudowany, że z niewłaściwej pochodzi planety, że uciskał kobiety przez wieki, to teraz popamięta. Co by nie zrobił, to i tak będzie zbyt… zbyt kobiecy, zbyt męski, zbyt twardy, zbyt miękki, zbyt uległy, zbyt apodyktyczny, zbyt radykalny, zbyt liberalny, zbyt czuły, zbyt szorstki, zbyt patriarchalny, zbyt partnerski.
Przy tak skutecznym praniu mózgów jest szansa, że nam ród męski do reszty zgłupieje. A z pewnością obrośnie w kompleksy, wstręt do kobiet, pogłębiającą się parszywą opinię o femkach, których działania w niektórych krajach już dziś spotykają się z jawną wręcz agresją środowisk antyfeministycznych, mężczyzn, którzy czują się dyskryminowani i zagrożeni zepchnięciem na margines.
Nie pozostaje nam nic innego, jak doskonalenie partenogenezy.
Elżbieta Haque
Rysuje: MKK