Depresja poporodowa

     Uwagę matki powinny zwrócić własne zachowania i reakcje, nie należy jednak wyciągać wniosków pochopnych, momenty słabości zdarzają się każdemu, a co dopiero walczącej ze stabilizacją hormonalną, nocnymi pobudkami, chronicznym zmęczeniem i całą resztą, młodej mamie. Jeśli jednak niepokojące objawy przybicia, ospałości, obojętności czy wręcz wrogości trwają dłużej, nasilają się, łączą z innymi objawami, należy niezwłocznie udać się po pomoc. Gdzie jej szukać? Najprościej – u lekarza rodzinnego czy ginekologa, który po zapoznaniu się z problemem, skieruje do odpowiednich placówek i specjalistów po pomoc fachową. Najszybciej – samemu zgłosić się do poradni psychologicznej lub psychiatrycznej (bez skierowania).

[smartads]
     Postępowanie w depresji zależne jest od indywidualnych potrzeb kobiety, jak również rodzaju problemu i nasilenia objawów. W najcięższych postaciach depresji, stosuje się farmakoterapię. Matki karmiące jednak, rzadko z niej korzystają, ze względu na przenikalność antydepresantów do mleka. Alternatywą staje się psychoterapia (np. terapia behawioralno – poznawcza czy psychodynamiczna), dobre rezultaty przynosi terapia wspólna rodziców. Istnieje możliwość uczestnictwa w grupach wsparcia dla kobiet z depresją poporodową, spotkania takie stanowią przede wszystkim terapię mającą na celu pokazanie kobietom, że nie są same, że nie stanowią wyjątku, nie są gorsze. Stwarzają możliwości wymiany spostrzeżeń, odczuć, współpomocy.
     Społeczeństwo, kreujące wizerunek rzeczonej we wstępie matki, powinno przyjąć do wiadomości, że to, co jest naturalne u jednego, nie musi być tym samym dla drugiego. Ludzie są różni, różnie reagują, z różnymi emocjami radzą sobie we właściwy dla siebie sposób. Depresja poporodowa czy choćby baby blues są reakcjami organizmów na zmiany. Nie ma w nich winy kobiet, nie świadczą o matce jako złej, wyrodnej, nienormalnej… mimo że często takie komentarze mogą one usłyszeć. Stany depresyjne to jednostki chorobowe i wyłącznie w takich kategoriach należy je traktować.


     Matki cierpiące na depresję muszą oprócz wszystkich objawów, borykać się z ogromnym poczuciem winy, nakręcanym jeszcze bardziej, dążeniem do miana ideału i poczuciem odmienności od społecznie uznanych za jedyne właściwie i słuszne wizerunków, tryskających szczęściem i bijących blaskiem radości „świeżo upieczonych” matek. Krytykują się za własne reakcje, za niemożność dorównania czczonej atrapie matki, za brak miłości do dziecka, za nerwy, smutek i cała resztę.
     Najważniejsze, by nie bać się prosić o pomoc, by uznać słuszność twierdzenia, że ideałów nie ma i każdemu może się zdarzyć gorszy dzień czy czas, choroba natomiast nie wybiera i nie pyta o pozwolenie. Nie w mocy matki zapobiec depresji, w jej mocy natomiast walczyć z nią. Należy również dać sobie czas. Czas na dojście do siebie, na znalezienie równowagi psychicznej, emocjonalnej i hormonalnej. Na oswojenie się z nową rolą i sytuacją, na podział obowiązków rodzicielskich i wzajemne z dzieckiem poznanie się. Pozwolić sobie na niedoskonałość, na słabość, na chwile melancholii. Nie mając wpływu na działania hormonów, należy pamiętać, że pierwsze chwile macierzyństwa nie muszą być euforyczne, że każda matka ma prawo czuć się na początku źle (nawet, jeśli ciążę planowała i była ona dla niej wielką radością). Wiedzieć, że nawet łagodna postać baby blues może skończyć się poważną depresją, na skutek wmawiania sobie, że jest się złą matką, za mało kocha dziecko lub złości na nie. Takie wyrzuty nie mają podstaw, są wynikiem błędnej percepcji, w wyniku wielu złożonych procesów poporodowych.

Katarzyna Perkowska

Dodaj komentarz