– Ja chcę ślimaki. – powtarza do znudzenia Zołza.
– Kotku, ślimaki zimą śpią. – staram się wytłumaczyć dziecku.
– Jak to śpią? – Zołza nie daje za wygraną – Przecież jest dzień.
– No tak, ale ślimaki zimą śpią też w dzień. One hibernują. Jak robi się zimno, to ślimaczek zamyka się w swoim domku i zapada w sen zimowy. Ten sen jest mu potrzebny do tego, żeby nabrać sił na cały rok. A jak się zrobi cieplej, zaświeci słoneczko, wtedy ślimaczek otworzy drzwiczki domku i znowu ruszy na poszukiwanie przygód.
Zołza słucha zafascynowana, ale po chwili znowu zaczyna swoje jojczenie. Ubieram ją więc i idziemy na spacerek. Po powrocie zostaje jeszcze chwilę na podwórku, a ja idę przyszykować obiad. Po kilku minutach moje dziecko, czarne jak kominiarz, wpada do domu z wypiekami na twarzy.
– Mamo! Ślimak! Wykopałam go spod śniegu.
Chyba nie tylko spod śniegu… Oceniam obiektywnie, patrząc na ubłocone ręce, buzię i odzież wierzchnią mojego rozpromienionego brudasa.
– Zobacz! Śpi. Położę go do łóżeczka! To chłopaczek! (Zołza ślimaki rozróżnia po skorupkach: jasne skorupki – dziewuszki, ciemne – chłopaczki… Dyskusję na temat obojnactwa zostawiam na później).
Tłumaczę cierpliwie, że ślimak nie może spać w łóżeczku, że będzie mu za ciepło, że obudzi się i będzie nieszczęśliwy, bo powinien jeszcze pospać, że potrzebuje teraz chłodu i ciemności. Zabieram Zołzę do łazienki i próbuję doprowadzić ją do stanu używalności, co łatwe nie jest.
[smartads]
Reszta dnia upływa nam zwyczajnie. Rysujemy ślimaki. Gramy w ślimakowe gry. Lepimy ślimaki z plasteliny. Szyjemy ślimakom ubranka na wiosnę (tak, tak, przecież jak się obudzą, może być im zimno).
Wieczorem Zołza coś zgłodniała. Zaglądam do lodówki. Hmmm… Co by jej tu dać? Pasztecik. Kiełbaska. Jajeczka. Ślimak. ŚLIMAK?!?!
– Oliwia! Co ślimak robi w lodówce?
– Jak to co? Hibernuje. Mówiłaś, że musi mieć ciemno i zimno. – odpowiada spokojnie Zołza, nie podnosząc nawet głowy znad puzzli… ze ślimakami oczywiście…
– Kotku, ślimaki zimą śpią. – staram się wytłumaczyć dziecku.
– Jak to śpią? – Zołza nie daje za wygraną – Przecież jest dzień.
– No tak, ale ślimaki zimą śpią też w dzień. One hibernują. Jak robi się zimno, to ślimaczek zamyka się w swoim domku i zapada w sen zimowy. Ten sen jest mu potrzebny do tego, żeby nabrać sił na cały rok. A jak się zrobi cieplej, zaświeci słoneczko, wtedy ślimaczek otworzy drzwiczki domku i znowu ruszy na poszukiwanie przygód.
Zołza słucha zafascynowana, ale po chwili znowu zaczyna swoje jojczenie. Ubieram ją więc i idziemy na spacerek. Po powrocie zostaje jeszcze chwilę na podwórku, a ja idę przyszykować obiad. Po kilku minutach moje dziecko, czarne jak kominiarz, wpada do domu z wypiekami na twarzy.
– Mamo! Ślimak! Wykopałam go spod śniegu.
Chyba nie tylko spod śniegu… Oceniam obiektywnie, patrząc na ubłocone ręce, buzię i odzież wierzchnią mojego rozpromienionego brudasa.
– Zobacz! Śpi. Położę go do łóżeczka! To chłopaczek! (Zołza ślimaki rozróżnia po skorupkach: jasne skorupki – dziewuszki, ciemne – chłopaczki… Dyskusję na temat obojnactwa zostawiam na później).
Tłumaczę cierpliwie, że ślimak nie może spać w łóżeczku, że będzie mu za ciepło, że obudzi się i będzie nieszczęśliwy, bo powinien jeszcze pospać, że potrzebuje teraz chłodu i ciemności. Zabieram Zołzę do łazienki i próbuję doprowadzić ją do stanu używalności, co łatwe nie jest.
[smartads]
Reszta dnia upływa nam zwyczajnie. Rysujemy ślimaki. Gramy w ślimakowe gry. Lepimy ślimaki z plasteliny. Szyjemy ślimakom ubranka na wiosnę (tak, tak, przecież jak się obudzą, może być im zimno).
Wieczorem Zołza coś zgłodniała. Zaglądam do lodówki. Hmmm… Co by jej tu dać? Pasztecik. Kiełbaska. Jajeczka. Ślimak. ŚLIMAK?!?!
– Oliwia! Co ślimak robi w lodówce?
– Jak to co? Hibernuje. Mówiłaś, że musi mieć ciemno i zimno. – odpowiada spokojnie Zołza, nie podnosząc nawet głowy znad puzzli… ze ślimakami oczywiście…
Anna
Strony: 1 2