Dajmy spokój na chwilę biednej, umęczonej mamie Cudu. A nuż jakimś cudem Cud się od niej da oderwać i będzie mogła odpocząć? Może wpadnie na genialny pomysł i z telewizorem go zapozna? W końcu nic tak dobrze nie zastępuje mamy, jak telewizor i płyty z bajkami…
[smartads]
– Wyobraź sobie – mówi, jakby nie potrzebowała robić przerw na oddech – inne dziecko. Żywe srebro, wszędobylskie, ciekawskie, pomysłowe, o nóżkach gotowych do wspinaczki na najwyższą półkę regału, który nagle górą lodową się staje, na szczycie której flagę zdobywcy wbić trzeba, o rączkach zacierających się do wyjmowania, przesadzania, pogrzebywania, malowania graffiti na nowiutkiej tapecie i o buzi, która ma problem z zamykaniem, która mówi, pyta, żąda wyjaśnień, opowieści, piosenek. Dziecko to mogłoby wspinać się calutki dzień jak małpka, huśtać na żyrandolu, wyławiać dłońmi rybki z akwarium w celu sprawdzenia ich przystosowania do życia poza środowiskiem wodnym, gotować wywar z doniczkowych roślin na plastikowej kuchence dla lalek… Mogłoby wszystko!
Niestety, szkód przy tym wiele robi, absorbujące jest, nieustannej opieki wymaga, a przecież mama musi sprzątać, gotować, zakupy robić, jeść, pić, pranie wstawiać, by je później wyjmować, rozwieszać, prasować, składać. Mama ma milion spraw na głowie, dlatego musi sposób na dziecko znaleźć. Ponieważ nie ma czasu, bo jak wiadomo, mama w domu pracy ma po łokcie, ani chwili więc zmarnować nie może, rozwiązania wybiera zatem proste, szybkie i skuteczne, przynoszące efekt od razu. Nie ma czasu na wspieranie kreatywności i „próbo-błędowe” nauczanie zachowań bezpiecznych, acz nieograniczających pasji, zamiłowań, chęci czy potrzeb zdobywcy. Szkoda czasu i wysiłku dla bezsensownych procederów! Telewizor, DVD i zestaw płyt z bajkami zadziałają szybciej, pewniej i dadzą zapracowanej matce pewność, że dziecko nie zrujnuje domu, nie okaleczy siebie i nie narobi szkód.
Początkowo chodzi wyłącznie o to, żeby dziecko na pupie usiadło, gdy mama ma naprawdę najwięcej pracy. Z czasem i mamie lepiej, gdy ono zajmie się bajką i jemu lepiej. Czas siedzenia się wydłuża, bo kolekcja bajek większa i apetyt rośnie w miarę jedzenia. Bajki przecież to kwintesencja dzieciństwa, które bez nich istnieć nie może. Czytane? Gdzie tam! Czytane już dawno odeszły do lamusa. Trzeba iść z duchem czasu. Kiedyś się czytało, bo nie było telewizorów. Teraz są, DVD i kina domowe również, dlatego należy korzystać. Poza tym… kiedyś było inaczej. Mamy miały więcej czasu, mniej pracy, to mogły siedzieć i czytać godzinami. Co to dla nich? Przecież miały wprawę w ręcznym praniu, więc robiły to szybciej niż automat, na zakupy zasuwały piechotą do 10 sklepów, bo na szczęście nie było marketów, gdzie wszystko w jednym miejscu. W markecie to dopiero człowiek musi mnóstwo czasu zmarnować. W ogóle kiedyś wszystko było łatwiejsze i szybsze… gotowanie, prasowanie, jedzenie. Świat kręcił się wolniej, doba była dłuższa, to mama w domu mogła sobie na czytanie pozwolić.
[smartads]
– Wyobraź sobie – mówi, jakby nie potrzebowała robić przerw na oddech – inne dziecko. Żywe srebro, wszędobylskie, ciekawskie, pomysłowe, o nóżkach gotowych do wspinaczki na najwyższą półkę regału, który nagle górą lodową się staje, na szczycie której flagę zdobywcy wbić trzeba, o rączkach zacierających się do wyjmowania, przesadzania, pogrzebywania, malowania graffiti na nowiutkiej tapecie i o buzi, która ma problem z zamykaniem, która mówi, pyta, żąda wyjaśnień, opowieści, piosenek. Dziecko to mogłoby wspinać się calutki dzień jak małpka, huśtać na żyrandolu, wyławiać dłońmi rybki z akwarium w celu sprawdzenia ich przystosowania do życia poza środowiskiem wodnym, gotować wywar z doniczkowych roślin na plastikowej kuchence dla lalek… Mogłoby wszystko!
Niestety, szkód przy tym wiele robi, absorbujące jest, nieustannej opieki wymaga, a przecież mama musi sprzątać, gotować, zakupy robić, jeść, pić, pranie wstawiać, by je później wyjmować, rozwieszać, prasować, składać. Mama ma milion spraw na głowie, dlatego musi sposób na dziecko znaleźć. Ponieważ nie ma czasu, bo jak wiadomo, mama w domu pracy ma po łokcie, ani chwili więc zmarnować nie może, rozwiązania wybiera zatem proste, szybkie i skuteczne, przynoszące efekt od razu. Nie ma czasu na wspieranie kreatywności i „próbo-błędowe” nauczanie zachowań bezpiecznych, acz nieograniczających pasji, zamiłowań, chęci czy potrzeb zdobywcy. Szkoda czasu i wysiłku dla bezsensownych procederów! Telewizor, DVD i zestaw płyt z bajkami zadziałają szybciej, pewniej i dadzą zapracowanej matce pewność, że dziecko nie zrujnuje domu, nie okaleczy siebie i nie narobi szkód.
Początkowo chodzi wyłącznie o to, żeby dziecko na pupie usiadło, gdy mama ma naprawdę najwięcej pracy. Z czasem i mamie lepiej, gdy ono zajmie się bajką i jemu lepiej. Czas siedzenia się wydłuża, bo kolekcja bajek większa i apetyt rośnie w miarę jedzenia. Bajki przecież to kwintesencja dzieciństwa, które bez nich istnieć nie może. Czytane? Gdzie tam! Czytane już dawno odeszły do lamusa. Trzeba iść z duchem czasu. Kiedyś się czytało, bo nie było telewizorów. Teraz są, DVD i kina domowe również, dlatego należy korzystać. Poza tym… kiedyś było inaczej. Mamy miały więcej czasu, mniej pracy, to mogły siedzieć i czytać godzinami. Co to dla nich? Przecież miały wprawę w ręcznym praniu, więc robiły to szybciej niż automat, na zakupy zasuwały piechotą do 10 sklepów, bo na szczęście nie było marketów, gdzie wszystko w jednym miejscu. W markecie to dopiero człowiek musi mnóstwo czasu zmarnować. W ogóle kiedyś wszystko było łatwiejsze i szybsze… gotowanie, prasowanie, jedzenie. Świat kręcił się wolniej, doba była dłuższa, to mama w domu mogła sobie na czytanie pozwolić.