W sypialni po porodzie

     Czy to jest „drugi pierwszy raz”? Nie, skądże. Pierwszy raz tym pierwszym pozostanie już zawsze. A pierwszy seks po porodzie będzie po prostu innym seksem.
     Na temat sypialnianych igraszek po narodzinach dziecka napisano już wiele. Wiele wypowiedzi na ten temat się pojawiło i jeszcze więcej sprzecznych informacji krąży w powszechnej opinii. Prawdę mówiąc, ile pochew tyle doznań, dlatego nie można wrzucić wszystkich kobiet do jednego worka i wypowiadać się na ich temat, jakby były jedną szarą masą. O tym, że każda pani jest inna, wiedzą wszyscy, ale zastosować tej wiedzy w praktyce nie potrafią. Nikt nie jest w stanie wcielić się w różne kobiety uprawiające seks po porodzie i wypowiedzieć się obiektywnie na temat ich erotycznych doznań. Dlatego niektórzy szerzą poporodową mitologię sypialnianą. Ktoś musi wreszcie te mitotwórcze zapędy ukrócić.

Kobiecie potrzebna jest miła
atmosfera w ciągu dnia,
by wieczorem mogła
obudzić się w niej seksmaszyna.

     Otóż pochwę przed porodem i pochwę po porodzie łączy tylko nazwa. W rzeczywistości wszystko się zmienia – od jej powierzchowności, po wewnętrzną część. Nic nie jest już takie samo. Nacięcie krocza i gojący się szew, blizna, która owszem, spłycieje, ale ślad pozostanie zawsze i zawsze będzie widoczny gołym okiem. Te szczęściary, którym się to nie przytrafiło, niestety również noszą bliznę, tyle że wewnętrzną. Wewnętrzną w znaczeniu mikro- lub makrouszkodzeń ścian pochwy, a także zmian w ułożeniu i wyglądzie szyjki macicy. Te czynniki nie pozostawiają złudzeń i powodują, że naszej przedporodowej pochwie musimy powiedzieć „żegnaj”.

[smartads]
     To „żegnaj” nie znaczy jednak, że nasza nowa pochwa będzie miała problem by zastąpić poprzedniczkę. To, czy nowicjuszka zadomowi się na dobre, będzie zależało wyłącznie od nas samych. Początki nowej pochwy są dość nieprzewidywalne. Najpierw wnętrze kobiecego epicentrum może być w odczuciu bardzo wąskie. Stąd to porównanie do „pierwszego razu”. Jednak jak już oswoimy waginę z penisem, to związek ten zaczyna się nieco rozluźniać, za sprawą rzeczonej pochwy właśnie. Otóż te dziewięć miesięcy noszenia dziecka i całej reszty ciążowych dodatków spowodowało osłabienie mięśni pochwy, a co za tym idzie, osłabienie doznań orgastycznych.

Dodaj komentarz