Jutro będzie niezapowiedziana kartkówka

     Koń jaki jest, każdy widzi. Kusi, żeby to samo napisać na temat nauczyciela. No bo każdy widzi. Każdy jakiegoś ma lub miał. Niejednego zresztą. Edukujemy się znakomitą część życia. Różnych belfrów spotykamy na swojej drodze. Możemy porównywać, wystawiać świadectwo. Jedno jest pewne – oceny nauczycielom lepiej wystawiać po latach. Te wystawione z perspektywy czasu zdecydowanie różnią się od wystawionych na gorąco.
     Ilu z nich zapomnieliśmy? Ilu będziemy pamiętać zawsze? I jak zostali przez nas zapamiętani? Jak sprawdzali się w swojej roli i… jak bardzo dawaliśmy im w kość?
     W społeczeństwie pokutuje mit, że praca nauczyciela jest łatwa, lekka i przyjemna. Bo cóż to za sztuka kazać wyjąć podręczniki, czasem trzepnąć kartkóweczkę, pałę wstawić temu i owemu, a w międzyczasie poobijać się w wakacje i w ferie? Co drugi to sam nie umie, a co dopiero wiedzę przekazywać. Prawda?
     Jak w każdym zawodzie zdarzają się tacy, co hańbę sprowadzają na całą nauczycielską społeczność. Są jeszcze tacy, którym zdarzają się wpadki. A wpadek się nie zapomina. Wpadki się pamięta. Wpadki się rozpowszechnia. Bo czemu i nie, skoro z tego kupa śmiechu. Jedne z bardziej przyjemnych wpadek to te uwieczniane w dzienniczkach uczniowskich, pod którymi sami autorzy składają autografy.

    Męska cześć klasy odmówiła wyciągnięcia fletów.
    Agnieszka kopnęła kolegę w krocze tak mocno,
    że kolega już drugą godzinę chodzi z genitaliami w rękach,
    tzn. je trzyma w ręku przez odzież wierzchnią
    w postaci spodni męskich czarnych.

    Wojtek samodzielnie chodzi po klasie.
    Rozbiera atomy na cząsteczki i kładzie je sobie na oczach.
    Oszalał na lekcji wiedzy o społeczeństwie.
    Magda przezywa dzieci „gUwno śmierdzące”.
    Pan xxx zaśmieca kosz na śmieci.
    Pisze na tablicy dużymi literami.
    Zamknął nauczyciela na klucz i odmówił zeznań.
    Kiedy miała opisać koszmarny sen, opisała nauczyciela języka polskiego.
    Córka bezcześci eksponaty w pracowni biologicznej,
    wkładając cietrzewiowi w dziób papierosa.
    Kowalska i Józwiak nie chcą podać swego nazwiska.
    Zwalnia się z lekcji. Mówi, ze boli ją głowa,
    a potem widzę ją z przystojnym brodaczem.

[smartads]
     Ech… cudowne. Poszukajcie w sieci. Ubaw po pachy.
     Jak wiadomo uczniów jest ilościowo więcej i tworzą znacznie więcej treści. Powstaje pytanie, kto od kogo się w tych naszych szkołach uczy. Może jest tak, że nauczyciele, naczytawszy się rewelacji, które wypisują dzieci i młodzież na wypracowaniach, po trosze głupieją i powstają takie babole jak te wyżej. Bo jak tu nie zdurnieć, kiedy codziennie czyta się, co następuje.

    Odyseusz zrzucił z siebie żebraczy strój
    i stanął w całej swojej okazałości przed przerażonymi zalotnikami.
    Zamożni chłopi nigdy nie wychodzili za mąż za biednych, tylko za siebie.
    Dzieci nie miały od dawna w ustach bochenka chleba.
    Człowiek jest ssakiem, bo nie znosi jajek, a jeśli, to je zjada.
    Mickiewicz spotykał wielu ludzi, od których zawsze coś wynosił.
    Słowacki był wątły, bo odziedziczył płuca po ojcu.
    [W tym miejscu osiągnęłam szczyt i zakrztusiłam się cukierkiem
    z powodu ataku śmiechu, który wpadł mi nie w tę dziurkę.
    Przypis autorki, która weszła w konwencję niczym św. Mikołaj w komin.]

Dodaj komentarz