Staś ma dwoje rodziców – Mamę i Tatę – oraz siostrę Agnieszkę i brata Karola. Jeżeli Staś pogra w piłkę z Tatą i Karolem, z Agnieszką obejrzy film a z Tatą i rodzeństwem zagrają razem w Monopoly, to ile zostanie miłości dla Mamy?
Ekonomia to nauka o ograniczonych zasobach i o sposobie zarządzania nimi dla osiągnięcia jak najlepszych efektów. Opiera się na klasycznej arytmetyce. 2 + 2 zawsze równa się 4. Chyba, że występują tzw. straty marszowe, które jednak też można uwzględnić w równaniu.
W istocie miłość
jest niepodzielna.
To znaczy nie występuje
w świecie coś takiego,
jak pół czy ćwierć
miłości.
Z uczuciami jest inaczej. Stąd zupełnie oddzielna nauka – ekonomia uczuć. Tutaj zasady arytmetyki nie mają zastosowania. Jeżeli coś się dzieli, ma się tego coraz więcej, a zasoby się mnożą w miarę ich używania. Nikt w szkole nie uczy ekonomii uczuć. W życiu też często jesteśmy dalecy od ich rozumienia. Rodzice powinni nauczyć swoje dzieci, jak to działa, ale co jeśli sami nie rozumieją?
Powiedz, kogo kochasz bardziej, mamusię czy tatusia? Moja druga córka najbardziej zasługuje na miłość. Nikogo nigdy tak nie kochałam jak mojego drugiego męża. Jeżeli pozwolę, żeby mój syn pokochał ojczyma, to stracę moją pozycję ojca. To ekonomia tradycyjna. Tak objawia się niedojrzałość uczuciowa.
W ekonomii uczuć mówilibyśmy jak to wspaniale, że masz oboje rodziców i możesz oboje kochać. Mam wspaniałe dzieci, a najbardziej mi pomaga w trudnych chwilach druga córka. Przy moim drugim mężu nareszcie poczułam się bezpiecznie. Chciałbym, żeby mój syn dobrze się czuł z nowym partnerem matki.
W istocie miłość jest niepodzielna. To znaczy nie występuje w świecie coś takiego, jak pół czy ćwierć miłości. Nie ma też możliwości oddania, wyzbycia się miłości.
[smartads]
Mamy zatem dwa rodzaje ekonomii – tradycyjną i ekonomię uczuć. Zaraz, ale czy na pewno? A może… Czy my dajemy komuś miłość, czy wyrażamy miłość, która jest w nas? Może miłość jest niepodzielna, bo ona jest zawsze w nas i nigdzie nie może się ruszyć? Gdyby tak było, nie mielibyśmy różnych ekonomii, ale inne rozumienie miłości. Może miłość jest jak źródło światła? Jest jedno, ale oświetla wszystko co się znajdzie w jego zasięgu?
Czy słońce morze rzucić cień? Nie. Słońce świeci równo na wszystko. Cień powstaje, kiedy coś nas zasłoni przed słońcem. Jeżeli byśmy uznali, że miłość to nasz wewnętrzny stan, takie znajdujące się w nas słońce, to okaże się, że możemy kochać (oświetlić) każdego, kto się znajdzie w naszym zasięgu oddziaływania.
Podoba mi się taka koncepcja miłości. Miłość to tak jak mądrość czy spostrzegawczość. Po prostu jest w nas i jej używamy zawsze, albo jej nie ma i nie umiemy użyć. Jeżeli jest w nas miłość, to nikogo nie potraktujemy z nienawiścią. Bo nienawiść zabija miłość, a miłość nienawiść. Jeżeli ktoś umie siać wokół nienawiść, to znaczy że nie ma w sobie miłości. Czyli nawet, jeżeli twierdzi, że kogoś kocha, jest to tylko zewnętrzny pozór. Jeżeli ktoś potrafi naprawdę kochać, to nie umie nienawidzić.