Dystyngowane pastele są dla dorosłych, dla dzieci – wszystkie kolory tęczy. W pokoju malucha ma być wesoło jak na placu zabaw, jednocześnie stymulująco podczas pracy nad szkolnymi zadaniami domowymi, a także spokojnie – by pociecha mogła spokojnie spać w nocy. I jeszcze, by taki pokój rósł razem z maluchem, który – podobnie jak z ubrań – z pewnych gam kolorystycznych też wyrasta. Jak połączyć wszystkie te wymagania w jednym, małym – najczęściej najmniejszym w mieszkaniu – pomieszczeniu?
Pobudzającą zarówno do
agresywnych zachowań,
jak i dającą wrażenie ciepła
i przytulności czerwień
najlepiej zastosować
jako pokrycie części mebli,
nigdy jako główny motyw ściany.
Kolory neutralne.
Wydaje się, że maluchowi, który ledwo widzi kształty i kontury, a co dopiero zlewającą mu się w jedną, szarawo-białą barwę wnętrza, może być wszystko jedno. Niezupełnie – kolory w pokoju dla nowego członka rodziny to podstawa dobrego „startu” niemowlęcia w świat dorastania. A to, jak będzie on wyglądał, zależy zarówno od indywidualnych kolorystycznych upodobań rodziców, jak i propozycji znajomych, którzy już mają własne dzieci i swoje na temat wystroju pokoju dla najmłodszego wiedzą.
Beże i brązy.
Tydzień po narodzinach dziecko potrafi rozróżnić nie tylko szarość i biel, ale powoli zaczyna widzieć kolor czerwony, potem niebieski – jest to więc najlepszy znak, by zaprojektować pokój w delikatnych odcieniach właśnie tych kolorów, ale niekoniecznie. Pastelowa żółć, pomarańcz lub zieleń równie dobrze wpłyną na stymulację wzroku i mózgu malucha, choć według naukowców dzieci płaczą częściej w pokojach właśnie w barwie spranego żonkila, podobnie zresztą jak dorosłe pary, intensywniej kłócą się w jasnej, żółtej kuchni. Trzeba jednak przyznać, że stymulacja, o którą nam przecież chodzi, choć dość „krzykliwa”, w efekcie ma miejsce. Inni twierdzą, że żółty ma interesujący wpływ na maluchy, które mają problemy z oddychaniem – źródłem pobudzenia do nieprzerwanego płaczu jest właśnie ściana w barwie słońca, dzięki której „oddychają” i tym samym – choć dość głośno – ćwiczą chore drogi oddechowe.
[smartads]
Dominująca biel, soczyste barwy dodatkowe.
Nie musimy brać pod uwagę „koloru płci”, która najpewniej swoje źródło ma w fakcie, iż maluch po tygodniu rozróżnia właśnie dwa już bardziej konkretne kolory, czyli czerwień i błękit: chłopiec nie musi się od razu pławić w błękitach i jego odcieniach, a dziewczynka w różach czy purpurach. Pokój ma być przede wszystkim jasny na ścianach i suficie, a bardziej intensywnie kolorystycznie mogą być dodatki: łóżeczko, przewijak, dywanik, zasłony czy szafa (zaleca się jednak stosowanie „dwukoloru”: ściany w jednym kolorze, dodatki w innym, oba muszą ze sobą współgrać, np. niebieskie ściany, białe meble). Ma być kolorowo, ale niezbyt intensywnie, bo krzykliwa czerwień może niekorzystnie wpłynąć na kształtujący się charakter dziecka, które nie musi rosnąć na choleryka od chwili pierwszego raczkowania. Stymulować może też światło: warto więc pomyśleć o zrobieniu pokoju dziecka w pomieszczeniu z dużym oknem, przez które będzie wpadać światło dzienne, ale pod którym nie należy bezpośrednio ustawiać łóżka malucha ze względu na przeciągi.